Dodaje, że obecnie sprawą zajmuje się warszawska prokuratura. Przyspieszyła ona też zakończenie sporu o to, czy fundacja może prowadzić płatne studium pod szyldem UW, nie wpłacając nic do wspólnej kasy.
Publicystka przypomina, że o fundacji na uniwersytecie zaczęto mówić głośniej, kiedy w maju wykładowcy płatnego studium public relation nie otrzymali honorarium. Okazało się, że w kasie fundacji nie ma pieniędzy. Jeszcze większym szokiem była następna wiadomość: księgowa, córka znanego i szanowanego małżeństwa Z., profesorów uniwersytetu zdefraudowała pieniądze.