Fiskus kontratakuje
To nowe oblicze kontroli skarbowej -
mężczyźni w kominiarkach i pod bronią. Wczoraj sprawdzali, czy
zielonogórski handlarz samochodami oszukiwał budżet państwa. Teraz
takie kontrole będą w kolejnych komisach - pisze "Gazeta Lubuska".
09.11.2006 | aktual.: 09.11.2006 09:56
Wczoraj rano oddział dobrze zbudowanych mężczyzn w kominiarkach i pod bronią wkroczył na teren jednego z zielonogórskich komisów samochodowych. W akcji zobaczyliśmy tzw. grupę realizacyjną urzędów kontroli skarbowej, czyli po prostu policję skarbową. Zanim wybraliśmy ten komis, pracował dla nas specjalny wywiad - nie bez dumy mówi p.o. dyrektor lubuskiego UKS Adam Barciszewski.
Nowa formułę walki z oszustwami urzędnicy fiskusa zastosowali w Lubuskiem po raz pierwszy. Z bronią i nakazem prokuratorskim w dłoni wkroczyli do komisu. Chcieli udowodnić, że jego właściciel "kombinuje". Kupuje w krajach Europy Zachodniej używane samochody, deklarując fiskusowi ich symboliczną wartość - 100, 200 euro. Jednak, gdy auta stoją na parkingu, ich cena gwałtownie rośnie. Klient płaci 20 tysięcy złotych lub więcej, ale w dokumentacji kwota nadal jest niska. Żeby było ciekawiej, komis załatwia klientom kredyt już na dziesiątki tysięcy. W tym celu prowadzona jest nawet podwójna buchalteria - jedna dla banku, inna dla klienta i fiskusa.
Wcześniej mieliśmy informacje o tym procederze właśnie w tym komisie - opowiada Barciszewski. Mowa jest o kilkudziesięciu samochodach sprowadzonych od naszego wejścia do Unii Europejskiej po ubiegły rok. Uszczuplenia podatkowe, czyli pieniądze, które nie trafiły do budżetu państwa, sięgają dziesiątków tysięcy złotych. A to tylko jeden z wielu działających u nas komisów...(PAP)