Firmy płacą za adrenalinę
Skok ze spadochronem dla głównej księgowej,
symulowane porwanie prezesa, poszukiwanie skarbu, udawany napad na
pociąg w białowieskim lesie i wycieczka 30-letnim trabantem w
czasy komunizmu - takie m.in. wakacyjne atrakcje wykupują dla
swoich pracowników zakłady w regionie łódzkim - pisze "Dziennik
Łódzki".
07.07.2006 | aktual.: 07.07.2006 01:46
Oficjalnie to imprezy integracyjno-motywacyjne. Prawie zawsze uczestnikom dyskretnie towarzyszy psycholog. Organizujemy i finansujemy takie spotkania dla pracowników, by zmotywować ich do wydajniejszej pracy- mówi Łukasz Kardas, rzecznik Ceramiki Opoczno.
Wojciech Rynarzewski z Hajnówki organizował takie zabawy dla kilku łódzkich firm i hoteli. Przygotowywaliśmy dla pracowników między innymi symulowany napad na pociąg. Pomysł podsunął mi znajomy ksiądz, który poprosił o zorganizowanie udawanego napadu na... swojego biskupa podróżującego kolejką. I tak zrodził się pomysł na biznes.
Koszty wakacyjnych imprez integracyjno-motywacyjnych zależą od ich scenariusza.