Felieton wakacyjny
Z braku lepszego tematu na wakacje zadzwoniła do mnie redakcja Faktu. Miałem wobec nich pewien dług (nie obsmarowali mnie, choć mogli) i odczepili się od Edzi Górniak na moją powiedzmy prośbę. W zamian za to i pieniądze chcieli wywiadu – rzeki. Nawet zacząłem go udzielać – lecz redaktor najzwyczajniej w świecie nie kumał czaczy. W jego mniemaniu Davis grał na saksie, a Hooker na trąbce.
16.08.2006 | aktual.: 26.04.2007 11:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie jestem przecież redaktorem muzycznym! – linia jego obrony chwiała się i załamywał głos. Wstąpił we mnie demon pychy i zwolniłem kolegę naciągając Axel Springer Show na obiad w Mariott Hotel restaurant. Podawano Beu de chateo i pulminę w glucie z owocami bulla frasco formowane na udach. Z wywiadu – rzeki wyszły nici, redaktor został z rachunkiem, a ja – no cóż mogłem zrobić w Centrum Warszawy? Poszedłem na dworzec i pojechałem do domu. Do Krakowa. Kiedy zobaczyłem swoich kolegów i koleżanki – czy poszedłem do nich i powiedziałem dobranoc, choć była pora snu? Czy powiedziałem cześć i poszedłem spać? Czy ktokolwiek porządny zrobiłby coś takiego? Po prostu najnormalniej w świecie poszliśmy się napić. Jakie inne możliwości były nam dostępne? 11 w nocy, a nam się wcale nie chce spać.
Nie prowadzimy regularnego trybu życia, nie wstajemy na siódmą. Kogo to obchodzi, kiedy o 1 w nocy chce ci się jeść. Nic sensownego, nikt ci nie poda, to nie twój świat, więc strzelamy kolejną lufę, żeby zabić głód i tego zapału nie stracić. Ileż dobrych pomysłów i nowych idei zostaje gdzieś przy zalanym stoliku. Tam ich miejsce i tak wystarczająco wiele pijackich pomysłów wprowadza się w życie. Dlaczego Kwaśniewskiemu nie zaszkodził wizerunek pijaka w Rosji? Jak się jedzie między wrony musisz krakać jak i one, a tam to już na pewno. Cóż to za frajda zostać prezydentem i nie zrobić nawet Clintona? Czy naprawdę jest pan alkoholikiem? To straszne! (bo my chyba też) – kiedy tak coraz dłużej o tym gadamy tym bardziej mam na coś ochotę tylko nie wiem, na co. Coś mu się chce i uważny czytelnik zaczyna widzieć to coraz wyraźniej. Ma ochotę na piwko. W końcu to jest legalne. Możesz to piwo wypić. Czeka w każdej lodówce 24 godziny na dobę właśnie na ciebie.
Czy pan zażywa narkotyki jeszcze dziś – pyta fakt - a ja odpowiadam. Niestety, żałuję nie wie pan nawet jak bardzo, ale już nie. Obecnie jestem alkoholikiem, tak jak my wszyscy. I tyle na ten temat. Przestać być pijakiem możesz tylko wtedy, kiedy zorientowałeś się, że nim jesteś. Skąd pewność więc, iż nadal nim jestem? Ponieważ nim byłem kiedyś? W ten sposób możemy wywnioskować, że człowiek jest małpą, bo kiedyś nią był. Że nadal kocha dawną dziewczynę, choć ta już dziewczyną nie jest. Jak to wytłumaczysz obecnej?
Podróżując z miejsca na miejsce mam do wyboru – zjeść nie wiadomo co lub napić się wiadomo czego. W trosce o własny żołądek wypijam setę stocka i głód mija. Podróż staje się mniej męcząca, zaś towarzysze podróży mniej paskudni. Czy ja się usprawiedliwiam? Komu do jasnej cholery się tłumaczę? Dziewczynom, które nie rozstają się z małpką wiśniówki nosząc ją w torebce niczym telefon, czy facetom chlejącym na umór jak kraj długi i szeroki? A może państwu, które tak walczy z tą plagą, że ma monopol na sprzedaż tego gówna?
Zalegalizujmy wszystko albo zdelegalizujmy wszystko. Wszystkie opracowania medyczne, socjologiczne i penitencjarne pełne są opisów szkodliwości i wielkiej toksyczności alkoholu. Człowiek nie jest w stanie kierować samochodem, nie może utrzymać równowagi mowa staje się bełkotliwa a napady agresji połączone z brakiem rozeznania dobra i zła prowadzą do bestialskich mordów. Litery rozmywają się przed oczami – czytanie, zatem wielce jest utrudnione, o pisaniu w tym stanie nie ma nawet mowy, – kiedy do cholery nagrałem wszystkie te płyty, kiedy stworzyłem poemat i całą resztę mojej epistolografii z narodem, jeżeli bez przerwy jestem pijany? Jak w końcu zarobiłbym na siebie i rodzinę trwoniąc wszystko na balangę? Na każdej cholernej stacji benzynowej mogę kupić dowolny alkohol, a przecież nie wolno pić i prowadzić. Można też kupić wszelkie pornosy a mamy czwartą rp. Więc dziwne to doprawdy panowie na górze. Wolicie wprowadzać karę śmierci niż wyprowadzić porno ze sklepów spożywczych. Kogoś pijącego pod sklepem piwo
potępiamy, choć przed chwilą to piwo mu sprzedaliśmy. Czy świat na trzeźwo jest w ogóle do przyjęcia? Patrząc na ponurą minę abstynenta, co to nie może, bo chory albo nie może, bo już swoje wypił - stwierdzam, że nie jest. Chleją, więc wszyscy księża i ateiści, młodzież i starcy dziewczyny i faceci a państwo sprzedaje nam shit niczym diler, który załatwił całą konkurencję.
Czy marihuana powoduje lęki i psychozy? Alkohol powoduje je w nieporównanie większej skali – uwierzcie mi znam się na tym. Czy można zapomnieć o jedzeniu na trzy dni po jednym skręcie? Nie nie można. Czy można zastąpić obiad dwoma piwami lub winem? Odpowiedzcie sobie sami. Czy widzieliście ludzi po maryśce demolujących groby lub rozbijających sobie siekierami głowy? Czy próba odebrania alkoholu Polakom nie skończyłaby się ogólną rewoltą? Dlaczego tak chętnie zaglądamy do cudzego kieliszka wytykając mu alkoholizm? Czyżby nasz wymagał napełnienia? To trochę tak jak ze znikającym chromosomem igrek, który odpowiada za męskość. Czyżby u Wszechpolaków nie zanikał? Tak, więc powoli wracamy do historii z małpą. Coś w rodzaju – człowiek pochodzi od małpy, ale nie ja i moja organizacja. Szczerze mówiąc patrząc na Romana – kawał z niego goryla nie wyprze się tatusia.
Maciej Maleńczuk dla Wirtualnej Polski