Prawie każdego dnia praktykujący Falun Gong w Chinach są torturowani na śmierć, nasilają się bezprawne zabójstwa - nawoływali w środę w Warszawie przedstawiciele ruchu, apelując o pomoc dla prześladowanych.
Praktykujący Falun Gong prosili o poparcie Polaków i polskiego rządu dla akcji S.O.S, która ma ocalić ludzi mordowanych w Chinach za praktykowanie Falun Gong. Akcja została zapoczątkowana 15 czerwca podczas szczytu Unii Europejskiej w Goeteborgu. Jest popierana przez rządy wielu krajów.
Obecnie w Chinach aresztowanych jest ponad 50 tys. osób, 600 sympatyków Falun Gong przebywa w szpitalach psychiatrycznych - to tylko niektóre dane jakie podają organizatorzy akcji. Gwałty w więzieniach, stosowanie kary śmierci np. za nieterminowe płacenie faktur, to nagminne praktyki stosowane w Chinach - mówił Krzysztof Łoziński, badający sytuację praw człowieka w tym kraju.
_ Pomoc tym ludziom można zapewnić jedynie z zewnątrz_ - mówił Peter Racknagel, praktykujący Falun Gong. Łoziński podkreślał, że Falun Gong nie jest sektą. To typowy dla Chin ruch ludowy, bez kultu religijnego. Przyrównywanie go do japońskiej sekty Najwyższa Prawda, która organizuje zamachy terrorystyczne, jest pomyłką.
Falun Gong jest starożytną chińską medytacją opartą na pięciu prostych ćwiczeniach, rozwijających ciało i umysł - tłumaczą miłośnicy. Wyznawcy opierają się na trzech zasadach "Prawda - Życzliwość - Tolerancja". (reb)
Zobacz także:
Informacje o Falung Gong: * oraz protest w sprawie mordowania sympatyków ruchu*.