Eurokoleżeństwo
(PAP/EPA)
W europarlamencie były już przypadki, że posłowie zatrudniali własne żony. Nasi reprezentanci szybko się uczą. Jak ustaliło Radio ZET, przynajmniej kilku z nich zatrudniło jako asystentów dzieci swoich partyjnych kolegów lub znajomych.
13.10.2004 09:25
Oficjalnie poseł może zatrudnić w swoim biurze kogo tylko chce, bo taka osoba nie musi przechodzić żadnych konkursów, jednak władze Parlamentu Europejskiego namawiają deputowanych, by kierowali się wyłącznie kompetencjami kandydatów.
Wszyscy nasi europarlamentarzyści jak jeden mąż zapewniają, że żadnych nacisków na konkretne kandydatury nie było i że kierowali się wyłącznie kompetencjami.
Pracę w europarlamencie znaleźli m.in.: córka znanego polityka PSL Michała Strąka, syn zachodniopomorskiego lidera Stronnictwa Stanisława Dychy i paru innych znajomych naszych europosłów. Zbigniew Kuźmiuk przyznaje, że na brak ofert nie narzekał. Przede wszystkim liczyło się dla niego, by była to „osoba w jakiś sposób bliska”. Zastrzega jednak, że zatrudniając Joannę Strąk brał pod uwagę jej merytoryczne przygotowanie.
W odróżnieniu od pracy na stanowisku asystenta w biurze poselskim, np. do pracy w biurze politycznym jakiejś partii w europarlamencie, konieczne jest już pomyślne zdanie egzaminu.
Radio ZET ujawnia dziś kulisy pracy naszych europosłów.