PolskaEpidemia szatana na Śląsku

Epidemia szatana na Śląsku

Dolnoślązacy oblegają księży egzorcystów. W tym roku o pomoc prosiło ich już 500 osób. Jest przedpołudnie. Świdnicka kuria biskupia. Na korytarzu osiem osób czeka na wizytę u księdza egzorcysty. Większość nie chce opowiadać, dlaczego przyszli.

Epidemia szatana na Śląsku
Źródło zdjęć: © AFP

07.04.2008 | aktual.: 07.04.2008 08:14

Jak ksiądz mi nie pomoże, to zwariuję - mówi cicho jedna z kobiet. Wygląda na 40 lat, jest bardzo szczupła, ma pełne lęku niebieskie oczy. Przyszła za namową rodziny. Przyznaje, że potrzebuje, by ksiądz ją wysłuchał. Nie wiem, co mi jest. Ale wierzę, że ta wizyta pomoże.

Obok niej siedzi nastolatka i kurczowo ściska rękę swojej mamy. Dwa lata temu bawiłam się z koleżankami w wywoływanie duchów. Od tamtej pory dzieje się ze mną coś złego - twierdzi. Jak mówi, czuje, że ciągle ktoś jest obok niej. Kiedy próbuje się modlić, robi jej się słabo. Szatan chyba nie lubi, jak się modlę. Gdy zaczynam, plączą mi się słowa - szepcze. Jej mama twierdzi, że córka wmówiła sobie obecność jakiegoś złego ducha. Ale martwi się o nią. Dlatego tu przyszła. Coraz więcej ludzi interesuje się naszą posługą. Po pomoc przychodzą jednak najczęściej osoby zagubione, szukające sensu w dzisiejszym konsumpcyjnym życiu, rzadziej naprawdę opętane - tłumaczy ks. Stanisław Przerada, egzorcysta diecezji świdnickiej.

W ostatnim roku o pomoc prosiło go trzy razy więcej osób niż w latach ubiegłych. Kiedyś były to dwie, trzy osoby w tygodniu, dziś nawet kilkanaście. Są zaganiani i samotni. Egzorcystę traktują jak przyjaciela duszy. Mieszkańcom wsi i małych miasteczek wciąż łatwiej przełamać się i przyjść do księdza, niż do psychologa. Poza tym lekarz nie pomoże tym naprawdę opętanym przez złe duchy. Psychiatrzy uważają, że w naszej kulturze opętanie to nie choroba. Ks. Przerada tłumaczy, że w większości przypadków ludziom wystarczy szczera rozmowa i wskazanie drogi, jaką powinni podążać. Wiele odwiedzających go osób cierpi na depresję. Są przekonane, że za ich lęki i nieprzespane noce odpowiadają złe duchy. Nie wolno nam tego ignorować, bo może dojść do nieszczęścia. Jeśli możemy pomóc, to jest to nasz obowiązek - mówi.

Ale do księży przychodzą też naprawdę opętani. To ludzie, których zachowanie staje się niewytłumaczalne. Czują, że mają obok siebie jakiegoś "towarzysza", który zmusza ich, by działali wbrew woli. Takie osoby do uleczenia dusz potrzebują sakramentu egzorcyzmu (wypędzenia z duszy złych duchów za pomocą modlitwy, krzyża i wody święconej). Udzielany jest zawsze z zachowaniem obrzędów i formuł zatwierdzonych przez Kościół. Kościelni egzorcyści podkreślają, że poza świątynią nie jest możliwe uwalnianie człowieka od złych duchów. Odradzają wizyty u świeckich, którzy często to robią, by zarobić. Na Dolnym Śląsku jest pięciu katolickich egzorcystów. Można ich znaleźć w kuriach we Wrocławiu, Legnicy, Świdnicy, w legnickim Zakonie Braci Mniejszych Franciszkanów i klasztorze dominikanów we Wrocławiu. Niezbędne informacje można też znaleźć na katolickiej witrynie www.egzorcyzmy.katolik.pl

Małgorzata Moczulska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)