Emeryt - morderca kotów?
Sąd już wypowiedział się dwa razy uznając
emeryta za winnego. Jeśli zabije kolejne zwierzę, to pójdzie na
rok do więzienia. Skazany jednak zapowiada apelację i wiele
wskazuje na to, że kwestię czy 70-letni Kazimierz G. jest mordercą
kotów, będzie rozstrzygać Sąd Okręgowy w Poznaniu - przewiduje
"Głos Wielkopolski".
Doniesienie dopolicji złożyła sąsiadka Kazimierza G., która pomaga w Luboniu okolicznym kotom. Kobietę wsparło poznańskie Towarzystwo Ochrony nad Zwierzętami. Jego przewodnicząca Stefania Kozłowska osobiście pojechała do Lubonia i rozmawiała z Kazimierzem G., a jej zeznania oraz ekspertyza lekarza weterynarii były podstawą sądowych werdyktów.
Najpierw zapadł wyrok nakazowy. Sąd bez przeprowadzania rozprawy, analizując policyjne ustalenia uznał, że Kazimierz G. od kwietnia 2002 roku do października 2004 roku znęcał się nad kotami, które dokarmiała jego sąsiadka. Lekarz weterynarii potwierdził, że koty były maltretowane i w okrutny sposób uśmiercane.
Sąd na podstawie dokumentów uznał winę Kazimierza G. i skazał go na karę 10 miesięcy ograniczenia wolności w postaci wykonania 30 godzin pracy społecznie użytecznej dla lokalnej społeczności.
Emeryt wniósł sprzeciw i sprawa została rozpoznana w normalnym postępowaniu sądowym. Wzywani świadkowie potwierdzali fakty zebrane przez policję. Wydawało się nieprawdopodobne, aby Kazimierz G. wyłącznie polewał koty zimną wodą, do czego się przyznawał. Według jego słów - robił to po to, aby zwierzęta nie zanieczyszczały jego trawnika.
Opowieści lekarza weterynarii, w jaki sposób umierały koty, co wrażliwszych mogły doprowadzić do palpitacji serca. Prokurator domagał się kary, którą sąd wymierzył w postępowaniu nakazowym. Obrona chciała uniewinnienia. Wáostatnim słowie Kazimierz G. powiedział, że jest niewinny. Sprawa, jego zdaniem, została sfingowana, a on został fałszywie oskarżony.
Sędzia Zbyszko Mielnik nie miał jednak wątpliwości. Uniewinnił Kazimierza G. od zarzutu grożenia sąsiadce śmiercią, ale uznał go winnym maltretowania kotów i skazał na rok więzienia. Wykonanie kary zostało zawieszone naá4 lata. Jeżeli wátym czasie Kazimierz G. znów zabije kota, i zostanie za to skazany przez sąd, pójdzie do więzienia. Emeryt ma zapłacić też 300 złotych grzywny. Odátego wyroku już wpłynęła apelacja.
Zjawisko maltretowania i uśmiercania zwierząt przybiera na sile. Rzadko kiedy jednak zapadają w takich sprawach bezwzględne kary więzienia. Chociaż są wyjątki. Sędzia Jacek Tylewicz z poznańskiego sądu orzekł karę dwóch lat bezwzględnego więzienia dla oprawcy, który na oczach uczniów podstawówki rzucił szczeniakiem o trotuar. (PAP)