Eksploatacja CSR
Niedawno, uczestnicząc w konferencji dotyczącej CSR (czyli tzw. 'odpowiedzialności społecznej' firm) byłem świadkiem bardzo pouczającego wydarzenia.
29.06.2006 08:21
Niedawno, uczestnicząc w konferencji dotyczącej CSR (czyli tzw. „odpowiedzialności społecznej” firm) byłem świadkiem bardzo pouczającego wydarzenia. Nieprzemyślana wypowiedź przedstawicielki dużego koncernu pokazała, jak duża przepaść dzieli postawę „marketingowej eksploatacji” idei CSR od prawdziwej odpowiedzialności.
Konferencja miała służyć wymianie doświadczeń i poglądów na temat koncepcji CSR w Polsce. Wśród zaproszonych prelegentów znaleźli się m.in. przedstawicielka znanej sieci handlowej oraz reprezentant stowarzyszenia reprezentującego poszkodowanych przez nią pracowników. Oboje mieli mówić o korzyściach, które z wdrożenia idei „odpowiedzialności społecznej” firm mogą odnieść pracownicy. Pomysł wydawał się obiecujący – sieć sklepów przeszła niedawno „przeobrażenie”, ciężko pracuje, żeby udowodnić całemu światu swoją dobrą wolę i głęboką troskę o zatrudnionych ludzi.
Jako pierwszy wystąpił przedstawiciel stowarzyszenia poszkodowanych. Padły słowa o toczących się od dawna konfliktach, choć wszystko utrzymane było w miłym, przychylnym tonie. Można było nawet odnieść wrażenie, że stowarzyszenie docenia zmianę postaw sieci handlowej, zauważa symptomy jej rzeczywistej odpowiedzialności. Niedługo później do głosu doszła reprezentantka koncernu, z którym walczy stowarzyszenie. Pokazywała kolorowe slajdy opisujące w przekonujący sposób projekty związane z badaniami zdrowotnymi zatrudnionych kobiet, troską, wsparciem organizacji społecznych itp. Zaraz potem wszyscy uczestnicy usłyszeli jednak coś, co – przynajmniej mnie – wprawiło w nieme zdumienie. Z ust pani dyrektor ds. marketingu i komunikacji usłyszeliśmy mniej więcej tyle, że oskarżenia ze strony stowarzyszenia są po prostu próbą oszustwa, a skala krzywd, jakie odnieśli reprezentowani przez nie pracownicy jest grubo przesadzona! Okazało się, że słowa o nieobojętności i trosce odnoszą się tylko do aktualnych pracowników. A
co z tymi, którzy nie są już zatrudnieni w sieci sklepów?
Wypowiedź podczas konferencji nie doczekała się wielu komentarzy. Przeszła niemal niezauważona. Szkoda. Myślę, że opisana sytuacja mogłaby być dobrą lekcją dla wszystkich, którzy serio myślą o CSR. W gruncie rzeczy wydarzenie było też bardzo przygnębiające. Kolejny raz okazało się, że przyjęcie przez biznes postawy rzeczywistej odpowiedzialności bywa dużo trudniejsze, niż mówienie o niej. Nie mam wiedzy na temat faktycznych krzywd osób ze stowarzyszenia i prawdziwych grzechów sieci koncernu. Nie mniej, takie wypowiedzi z całą pewnością nie wzmacniają jego reputacji.