Szymon Hołownia byłby dobrym Wysokim Komisarzem ds. Uchodźców? - z takim pytaniem Patrycjusz Wyżga, prowadzący program "Tłit", zwrócił się do swojego gościa dr. hab. Wojciecha Rafałowskiego, socjologa polityki z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Nie jestem tego pewny - odparł gość programu. - Sprawdziłem, kim byli poprzedni komisarze i niektórzy mieli wyższe kwalifikacje, mieli doświadczenie w pracy z problemami uchodźczymi, migracyjnymi, ale byli też tacy, którzy po prostu mieli doświadczenie polityczne w swoich krajach. Widzę, że na tym stanowisku wieloletnie doświadczenie, doktorat z migracji, praca z tymi zagadnieniami nie jest kluczowe, by to stanowisko pełnić, choć moim zdaniem byłoby potrzebne, by to stanowisko dobrze pełnić - dodał.
Przyznał, że Szymon Hołownia ma fundację, która zajmuje się tymi problemami, więc "być może coś na ten temat wie".
- Gdybym miał na to patrzeć z szerszej perspektywy, to przywołałbym słynnego socjologa Zygmunta Baumana, który mówił nowoczesnych ścieżkach życiowych i stwierdził, że kiedyś byliśmy jak pielgrzymi, dążyliśmy do określonego celu. Politycy to są tacy "pielgrzymi", bo oni dążą od działacza i radnego do funkcji prezydenta. Natomiast Szymon Hołownia wydaje się innym typem osobowości, czyli "turystą", czyli kimś, kto wchodzi w jedno miejsce, cieszy się nim, a potem idzie gdzie indziej. Był publicystą, celebrytą, dziennikarzem, teraz politykiem, marszałkiem Sejmu, kandydatem na prezydenta - zauważył ekspert.
- Ja bym oczekiwał, że osoby na tak wysokich stanowiskach specjalistycznych, bo to nie jest funkcja stricte polityczna, miały większą wiedzę. Tu trzeba wiedzieć, nie tylko, na czym polega problem uchodźczy w Polsce - co pewne Szymon Hołownia wie, ale także w Turcji, Rwandzie czy Ugandzie - stwierdził dr hab. Wojciech Rafałowski.