Eksmisja z zamku
Wałbrzyski komornik eksmitował z zamku Książ (Dolnośląskie) Jennifer Pejcinovic, prezes brytyjskiej firmy, która dzierżawiła tam kilka pomieszczeń od władz miasta. Kobieta zameldowała się na zamku, ale nie wypełniła warunków umowy między firmą a miastem.
18.08.2004 13:35
Jennifer Pejcinovic nie uczestniczyła w eksmisji. Kilka dni wcześniej zabrała większość swoich sprzętów. Nie zdała jednak kluczy od zajmowanych czterech pomieszczeń. Drzwi do pokojów dzierżawionych przez Brytyjkę otwarto przy pomocy ślusarza. Eksmisja przebiegła spokojnie, odbywała się w asyście policji, o co wystąpił komornik.
Pomieszczenia na zamku były praktycznie puste. W pokojach pozostawiono jedynie foldery reklamowe firm, które reprezentowała pani Pejcinovic - powiedziała komornik rewiru V w Wałbrzychu, Grażyna Nowakowska.
Z zakończenia całej sprawy najbardziej cieszą się władze Wałbrzycha. To była przykra nauczka. Mamy nadzieję, że eksmisja oznacza zakończenie wszelkich kontaktów Jennifer Pejcinovic z władzami miasta. Cały czas też staramy się znaleźć nowego inwestora, który zagospodaruje pomieszczenia na zamku. Koszty ich utrzymania są ogromne - powiedziała rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu Ewa Frąckowiak. Dodała, że prezydent miasta do każdego z potencjalnych inwestorów będzie podchodził z dużą ostrożnością.
Tymczasem Jennifer Pejcinovic już zapowiedziała, że wystąpi z powództwem cywilnym przeciwko gminie Wałbrzych do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Chce zażądać odszkodowania w wysokości jednego mln funtów.
Kontrakt pomiędzy brytyjską firmą a władzami Wałbrzycha zawarto w 1999 roku. Wtedy gmina oddała firmie w trzydziestoletnią dzierżawę pomieszczenia na zamku Książ. Miały tam powstać luksusowe apartamenty dla turystów, w przyszłości zaś kasyno gry i pole golfowe. Czynsz za dzierżawę zabytku ustalono na 1 złoty. Firma, którą reprezentuje Jennifer Pejcinovic, zapłaciła z góry za 30 lat. Wtedy też prezes brytyjskiej firmy i jej towarzysz zameldowali się na zamku Książ.
Władze Wałbrzycha na realizację zawartej umowy czekały dwa lata. Na zamku nic się nie działo, w wynajmowanych pomieszczeniach rozpoczęto co prawda remont, ale długo to trwało.
W maju 2001 roku strażnicy miejscy wyprowadzili z zamku dwóch lokatorów. Pomieszczenia zostały zaplombowane. Jennifer Pejcinovic pozwała gminę Wałbrzych do sądu. W grudniu 2002 roku wałbrzyski sąd nakazał Pejcinovic opuszczenie pomieszczeń.
Decyzję tę podtrzymał w tym roku świdnicki sąd.