Dziurawe płoty, brak kontroli
Bezpieczeństwo na polskich lotniskach nie
uległo poprawie nawet po atakach terrorystycznych z 11 wrzesnia
2001 roku - twierdzi Najwyższa Izba Kontroli. Zdaniem inspektorów
przez dziury w płocie można się dostać nawet do stojących na
płycie lotniska Okęcie rządowych samolotów - ujawnia
"Rzeczpospolita".
Według dziennika, kontrola NIK obejmowała lata 2000-2002. Badano poziom bezpieczeństwa, zabezpieczenia antyterrorystyczne i przeciwpożarowe m.in. w jedenastu portach lotniczych oraz przedsiębiorstwie Polskie Porty Lotnicze (PPL). "Po jedenastym września cały świat stanął na głowie, żeby podnieść stan bezpieczeństwa, a w Polsce nic nie zrobiono" - ocenia wiceprezes Izby Krzysztof Szwedowski.
Krzysztof Szymański z biura prasowego PPL przyznaje, że zarzuty inspektorów nie są bezpodstawne. "Dziś porty lotnicze zarządzane przez PPL są bezpieczne"- zapewnia. Kontrola wykazała, że ogrodzenia lotnisk są dziurawe. "Nawet będąc niezatrzymanym przez nikogo, można dotrzeć do płyty rządowej lotniska na Okęciu" - mówi wiceprezes Izby. Zdarzało się również, że przez dziurawe płoty na lotnisko wchodziły sarny, co zagraża bezpieczeństwu ruchu.
Zastrzeżenia kontrolujących wzbudziła także - jak podkreśla "Rz" - kwestia dostępu do tzw. stref sterylnych, gdzie wstęp jest monitorowany, a pracownicy wchodzą za okazaniem przepustki. Okazało się, że nie ma informacji o wzorach przepustek. Wartownicy nie mieli też aktualnego wykazu pracowników uprawnionych do wejścia do tej strefy. Wpuszczali również osoby na telefoniczne polecenie.