Dziura w Siemianowicach
Ewakuowano ponad 20 mieszkańców zagrożonego budynku
Dziura, która nie chce dać się zasypać - zdjęcia
Przy ul. PCK w Siemianowicach Śląskich zapadła się ziemia. Ewakuowano ponad 20 mieszkańców zagrożonego budynku. Teren osiadł dokładnie w tym samym miejscu, co przed 10 dniami, wtedy dziura o powierzchni 100 m2 była jednak znacznie głębsza - miała 3-4 metry, do środka wpadł samochód. Teraz lej ma 1,5 metra głębokości.
Dziura, która nie chce dać się zasypać
Pierwsze zapadlisko zostało zasypane. Od tego momentu na miejscu prowadzone były badania geodezyjne. Miały pozwolić na wykonanie odwiertów i zamulenie pustych przestrzeni po dawnych górniczych wyrobiskach. - Natura okazała się jednak szybsza i silniejsza niż mogliśmy sądzić - powiedział rzecznik siemianowickiego magistratu Michał Tabaka.
Dziura, która nie chce dać się zasypać
Rzecznik siemianowickiego magistratu zapewnił, że także tym razem konstrukcja budynku nie została naruszona, dla bezpieczeństwa wyprowadzono jednak mieszkańców dwóch środkowych klatek. Niewykluczone, że ewakuowani zostaną także pozostali. Podobnie jak za pierwszym razem, dziura zostanie zasypana. Nie wiadomo jednak kiedy lokatorzy będą mogli wrócić do swoich mieszkań.
Dziura, która nie chce dać się zasypać
Tuż po pierwszym zapadnięciu się ziemi lokalne służby kryzysowe zwróciły się do Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) i Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń o sprawdzenie na mapach obszarów górniczych, czy przyczyną powstania dziury mogła być prowadzona w tym rejonie eksploatacja. Okazało się, że rzeczywiście przed laty pod budynkami prowadzono eksploatację węgla. Nieistniejąca już kopalnia "Siemianowice" prowadziła tam wydobycie i to płytko, zaledwie ok. 50 metrów pod powierzchnią.
Dziura, która nie chce dać się zasypać
Przedstawiciele urzędu miejskiego w Siemianowicach mówią, że jedna trzecia terenu miasta jest potencjalnie zagrożona podobnymi zjawiskami, bo pod ziemią biegnie wiele dawnych wyrobisk.