Dziecko pod sieczkarnią
Tragedię przeżywają rodzice 4-letniego Bartka L. z Kameli. Chłopiec zginął wczoraj przygnieciony sieczkarnią. Policja twierdzi, że wszystko z powodu odwilży. Ziemia nasiąkła wodą i niestabilna maszyna przewróciła się na chłopca.
16.03.2004 | aktual.: 16.03.2004 08:13
Kamela jest małą wsią położoną na terenie gminy Somonino. Jedna z mniejszych zagród, dom z czerwonej cegły, mały chlewik, wyłamane szczeble w starym płocie. Na środku podwórza błoto i kilka maszyn rolniczych: brony, konny pług i sieczkarnia do trawy czy zboża, taka jaką można spotkać w większości gospodarstw rolnych.
-_ Bartek często bawił się na podwórku, czasami ze swoim młodszym o rok bratem_ - mówi Czesław Grzenia, sąsiad państwa L. -_ Nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego może się tutaj stać, a tym bardziej, że wyłączona maszyna potrafi wyrządzić taką krzywdę. Jak tylko dowiedziałem się o wypadku, przybiegłem tu, ale nic nie udało się zrobić_ - dodaje pan Czesław.
Tragedia zdarzyła się około godz. 12.30. Mały Bartek bawił się na podwórku. Wystarczyło malca na chwilę spuścić z oczu...
- Chłopczyk najprawdopodobniej podszedł do sieczkarni- mówi Bożena Sernowska, prokurator z Kartuz. - To babcia zauważyła Bartłomieja, który leżał już pod ciężką maszyną. Chłopczyk jeszcze żył. Szybko powiadomiono pogotowie. Lekarze jeszcze przez pół godziny próbowali reanimować malca, jednak bez skutku. Zawsze powtarzamy, że takie maszyny powinny stać pod dachem, poza zasięgiem dzieci. Niestety, nasze apele nie zawsze skutkują - dodaje prokurator.
Artur Socha