Dziecko ożyło, gdy przyjechała policja

Anna Lewandowska (33 l.) z Siemianowa ten dzień na pewno zapamięta do końca życia. Kobieta urodziła na podwórzu córeczkę. Dziewczynka nie poruszała się, była jak martwa. Kiedy policja i prokuratura zaczęła sporządzać dokumentację o zgonie, dziecko nagle ożyło!

Dziecko ożyło, gdy przyjechała policja
Źródło zdjęć: © newspix.pl

30.11.2010 | aktual.: 30.11.2010 11:57

Pani Anna samotnie wychowuje już szóstkę dzieci. Jest dzielną kobietą. Pomaga jej jedynie siostra bliźniaczka. - Obie zostałyśmy w wieku 10 lat bez mamy - opowiada "Faktowi" kobieta. - Może dlatego ta bardzo kochamy dzieci i oddałybyśmy życie za nie - mówi.

Wcześniej nie miała żadnych dolegliwości z powodu ciąży. Od kilku miesięcy nosiła pod sercem następne dzieciątko.

- Mam naprawdę dużo obowiązków, a czasu mało. Nie poszłam do lekarza, ale czułam się naprawdę dobrze. Najmłodszą córunię też rodziłam w domu. Nic nie zapowiadało takiego nieszczęścia - roni łzy kobieta.

17 listopada wyszła na podwórko, chciała odetchnąć, bo poczuła się słabiej. Ale zdołała ujść zaledwie kilka kroków i poczuła straszny ból. - To był moment, kiedy moje dziecko było na świecie. Urodziłam córeczkę - opowiada. - Ale maleńka nie ruszała się, nie płakała, choć tuliłam ją, całowałam - szlocha.

Partner pani Anny wezwał pogotowie. - Przyjechali, zabrali mi malutką w prześcieradełko i zadzwonili po policję. Czekali, nie próbując jej nawet ratować - denerwuje się kobieta. Kiedy przyjechali policjanci dziecko nagle poruszyło się. - To był szok.

Mała miała zasinienia na rączkach, na powiekach. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce zaczęli wypełniać dokumenty i wtedy dziecko poruszyło się - mówi Grzegorz Wawryszuk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Natychmiast zawieziono dziewczynkę do szpitala. Trafiła do Łodzi, na oiom w szpitalu pediatrycznym im. M. Konopnickiej.

Teraz lekarze walczą o życie maluszka. Dziewczynka urodziła się zaledwie w 6 miesiącu ciąży. Ma 47 cm długości i waży 2100 g. - Dałam jej już imię. Marysia. Maria Magdalena, żeby Matka Boska miała nad nią opiekę, żeby ją prowadziła. Czuję, że Marysia do mnie wróci i niczego więcej teraz nie pragnę jak tego, by była z nami - dodaje pani Anna.

Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl:
Prezydent Mysłowic miał wypadek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (211)