Dyskryminacja studentów położnictwa
Student położnictwa Akademii Medycznej we
Wrocławiu powiedział "Słowu Polskiemu - Gazecie Wrocławskiej", że
na jego kierunku... dyskryminuje się mężczyzn.
16.05.2005 | aktual.: 16.05.2005 07:40
- Szkoda mi tych miesięcy nad książką i w ciągłym stresie. Ale już się pogodziłem z tym, że z marzeniami o ukończeniu tego kierunku muszę się pożegnać. Nie mam tam szans. Jestem ofiarą dyskryminacji mężczyzn - mówi Łukasz Ciecierski.
Położnictwo na AM powstało w październiku 2004 roku. Są to trzyletnie studia licencjackie, które dają prawo do wykonywania zawodu. Na roku jest 40 osób - 38 dziewczyn i dwóch panów.
Łukasz, który czuje się dyskryminowany, napisał już pismo do rektora w tej sprawie. Musi odejść z uczelni, bo nie dostał zaliczenia z jednego z przedmiotów. Podchodził do niego kilkakrotnie i jego zdaniem został "oblany" specjalnie.
- Chciałem kultywować tradycje rodzinne. Moja mama jest położną i ja też chciałem - mówi. Student nie dał jednak rady zaliczyć planowania rodziny i seksuologii.- To nie jest trudny przedmiot. Ciężko go nie zdać. Uważam, że umiałem dobrze. Rzeczywiście popełniłem błąd: pomyliłem się w obliczaniu cykli miesiączkowych - mówi. I choć w obliczu takiej sytuacji staje niejedna dojrzała kobieta, Łukasz nie dostał zaliczenia. To było jego ostatnie podejście. Wyczerpał wszystkie terminy i musi odejść.
- Niby chciano mi pomóc, ale równocześnie dowiadywałem się, że położnik to co innego niż ginekolog. Że krótkie badanie różni się od wielogodzinnej czasem ingerencji w intymną sferę kobiety, opowiada. - A poza tym ponoć mężowie położnych, złym okiem patrzą na położników płci męskiej, dodaje.(PAP)