Dyskryminacja autostopowicza
"Super Express" badał, jak to naprawdę jest z dyskryminacją płciową. Okazało się, że w niektórych sytuacjach faceci nie mają szans z kobietami np. łapiąc "stopa".
Reporterki z "SE" chciały udać się z Warszawy nad mazurskie jeziora. Stanęły przy trasie, trzymając kartkę z napisem "Mazury". Już po trzech minutach mogły cieszyć się ze złapania tzw. okazji.
Kierowca Forda Transita tłumaczył potem, że zawsze się zatrzymuje, bo razem raźniej jechać. Poza tym zwrócił uwagę, że dziennikarki to "fajne kobitki".
Kolejna próba łapania „stopa” zakończyła się sukcesem po siedmiu minutach. Tym razem zatrzymał się kierowca Peugeota 406, który podobnie jak poprzedni mężczyzna, twierdził, że bardzo często zabiera autostopowiczów.
W tym samym czasie dziennikarze płci męskiej z "SE" próbowali tej samej sztuki, co ich redakcyjne koleżanki. Wynik był jednak opłakany. Udało im się zatrzymać jedynie autobus PKS i auto, które podwiozłoby ich tylko przez kawałek trasy. I gdzie tu równouprawnienie? (zel)