Dylematy Begerów
Posłanka Renata Beger nie wie, czy rozstanie
się z Andrzejem Lepperem, a jej mąż nie wie, czy wystartuje na
radnego sejmiku - pisze "Gazeta Poznańska".
Czy Renata Beger odejdzie z Samoobrony? Takie pytania pojawiły się niemal natychmiast po wycofaniu się Andrzeja Leppera z rzadzącej koalicji. Wczoraj posłanka niczego nie była jednak pewna. W rozmowie telefonicznej wyznała, że poczeka do czasu aż PSL zdecyduje o tym, czy wstąpić do koalicji z PiS.
Wtedy usiądę i zastanowię się poważnie nad sytuacją polityczna - stwierdziła. Pytana o to, czy przyłączy się do nowej koalicji, mówiła, że nic jeszcze nie jest postanowione. Nie wiadomo, czy będzie im potrzebna posłanka z pilskiego - dodała.
Niektórzy twierdzą, że posłanka, gdy tylko nadarzy się okazja wykorzysta szansę, by odnaleźć się w nowym układzie politycznym. Bo, choć jest popularna w kraju, to jednak nie posiada zbyt silnej pozycji w strukturach regionalnej "Samoobrony". Działaczom pilskim nie podoba się to, że posłanka zrezygnowała z prowadzenia biura poselskiego w Pile, zupełnie jakby sobie odpuściła pilski elektorat.
Mają jej za złe także, że "stawia" ona na budowanie swojej popularności i pozycji swojej rodziny. Już kilka tygodni temu głośno zrobiło się o tym, że Renata Berger chce, aby jej mąż Tadeusz wystartował w wyborach samorządowych do sejmiku samorządowego. Czy teraz będzie dla niego lepiej, gdy posłanka zostanie w Samoobronie, czy może gdy skieruje swoje sympatie do PiS - jak wiadomo "pisowcy" mają lepsze notowania w sondażach. Tadeusz Beger twierdzi, że nic na ten temat nie wie. Ba, wyjaśnił, że nie wie nawet, czy będzie startował w wyborach samorządowych.
Nie jest także tajemnicą, że Renata Beger próbuje "ulokować" w polityce córkę, która już pracuje w złotowskim biurze posłanki. (PAP)