Dwie sakiewki dyrektora
Dyrektor biura prawnego Instytutu Pamięci
Narodowej - Krzysztof Zając zarabia jednocześnie jako radca prawny
w prowadzonej przez siebie kancelarii - donosi "Trybuna".
Formalnie wszystko jest w porządku i w zgodzie z ustawą o IPN,
która mówi, że pracownik tej placówki może dorabiać na boku, jeśli
ma zgodę prezesa.
27.12.2004 06:59
Jednak prawnicy, z którymi rozmawiała gazeta, uważają, że sytuacja dyrektora Zająca może być dwuznaczna. - Łączenie pracy w kancelarii radcowskiej z pracą dla instytucji państwowych może budzić pewną niezręczność - uważa Przemysław Szustakiewicz ze Zrzeszenia Prawników Polskich.
Prezes IPN nie tylko pozwolił dyrektorowi na prowadzenie prywatnej działalności, ale udostępnił mu służbowy samochód na dojazdy z domu w Garwolinie do pracy w Warszawie (ok. 60 km w jedną stronę). Jak poinformowało dziennik biuro prasowe Instytutu, "zgodnie z zasadami dysponowania samochodami służbowymi w IPN osobie tej przysługuje prawo do codziennych dojazdów samochodem służbowym pomiędzy miejscem zamieszkania, a miejscem pracy, kierowanym osobiście przez dyrektora".
Chwalić Boga, że Zając nie mieszka gdzieś pod Augustowem - kpi "Trybuna" i wylicza, że i tak opłacamy mu 120 kilometrów dziennie, 2500 km miesięcznie, 250 000 km rocznie. W ciągu roku fundujemy gościowi sześciokrotną podróż dookoła równika... (PAP)