Konieczny cywilny, polityczny nadzór nad policją przybiera często patologiczną postać partyjnego nacisku w sprawach kadrowych bądź ingerencji w działania operacyjne, szczególnie jeśli dotyczą "swoich", zauważa publicysta.
Każdy polityk jest gotów rzucać gromy na korupcyjne obyczaje, a równocześnie forsuje się - i to z sukcesem - wprowadzanie nowelizacji ułatwiającej wpływ na lokalne struktury policyjne. I nikt się właściwie z tym nie kryje, nikt się tego nie wstydzi. Aż dziw, że mimo to policja w Polsce nadal działa, komentuje Krzysztof Kozłowski.