Drugie narodziny Julki
Julka urodziła się 6 grudnia ubiegłego roku w
Krakowie. Gdyby nie determinacja matki, mogłaby w ogóle nie
przyjść na świat, gdyż brytyjscy lekarze namawiali kobietę do
aborcji - ujawnia "Dziennik Polski".
Dziewczynka urodziła się z poważną wadą serca, stwierdzoną już w życiu płodowym. Dwa tygodnie temu Julka przeszła w Krakowie operację kardiologiczną. We wtorek szczęśliwa matka zabrała córeczką ze szpitala do domu.
Dominika Kępa z małej miejscowości pod Krakowem wyjechała do Londynu, gdzie znalazła mieszkanie i pracę. Tam dowiedziała się, że jest w ciąży. W 18 tygodniu ciąży usłyszała od lekarki, że jej nienarodzone dziecko ma wadę serca. Badania prenatalne potwierdziły diagnozę. Wada, polegająca na zwężeniu aorty, jest na tyle poważna, że dziecko może nie przeżyć - twierdzili brytyjscy lekarze.
Poproszono ją, by na następną wizytę przyszła z mężem, bo musieli podjąć trudną decyzję: utrzymać ciążę czy zdecydować się na aborcję. - Lekarz przekonywał nas, że aborcja jest optymalnym wyjściem w tej sytuacji, bo dziecko z tak poważną wadą serca, która na dodatek pogłębia się z tygodnia na tydzień, nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Nie wyraziłam zgody na przerwanie ciąży- opowiada Dominika Kępa.
- Co dwa, trzy tygodnie chodziłam do lekarza i za każdym razem powtarzał się ten sam rytuał: pytano mnie, czy już podjęłam decyzję o aborcji, a ja zaprzeczałam - mówi Dominika. - Byłam zrozpaczona, ale nie traciłam nadziei. Siadłam do komputera i zaczęłam szukać lekarza, który mógłby nam pomóc. W ten sposób trafiłam na nazwisko prof. Edwarda Malca z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Pod sam koniec ciąży przyjechałam do Polski - dodaje.
Julka urodziła się w szpitalu przy ul. Kopernika w Krakowie. W trzeciej dobie życia dziewczynka trafiła do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego, gdzie czekała na operację chorego serduszka. Zabieg odbył się dwa tygodnie temu.
- Był to skomplikowany zabieg, bo dziecko miało niezwykle rzadką wadę: podwójne połączenie między lewą komorą serca i aortą oraz wady zastawek- mówi prof. Edward Malec. Podkreśla, że badania prenatalne są niezwykle ważne i potrzebne, jednak trzeba je weryfikować po urodzeniu dziecka. Pod warunkiem, że ono się urodzi.
- Lekarze w Londynie stwierdzili zwężenie aorty. Okazało się, że wada małej Julki nie ma nic wspólnego ze zwężeniem; przeciwnie - z lewej komory poza aortą wychodziło jeszcze jedno połączenie. No i miała wady zastawek, które należało skorygować- mówi prof. Malec.
Młoda matka, dziś już spokojna o życie swojej córeczki, jest szczęśliwa, że nie uległa namowom lekarzy i nie poddała się aborcji. (PAP)