Druga wojna surowcowa
Gdyby polskie Przedsiębiorstwo Eksploatacji
Rurociągów Naftowych (PERN) zostało współwłaścicielem ropociągów
na Słowacji, byłoby najważniejszą firmą kontrolujacą eksport
rosyjskiej ropy dla Europy. Ale szanse na to są niewielkie - pisze
"Rzeczpospolita".
Na Słowacji ważą się losy jednej z najważniejszych firm - Transpetrolu, która odpowiada za magazynowanie ropy i biegnący przez ten kraj rurociągu Przyjaźń. To jest główna droga eksportu rosyjskiej ropy na Stary Kontynent. I dlatego w batalii o 49- procentowy pakiet akcji Transpetrolu polska spółka PERN ma aż czterech silnych konkurentów. Czy którykolwiek z zainteresowanych będzie miał szansę, okaże się w najbliższych dniach - zaznacza "Rz".
Dla PERN udziały w słowackiej firmie to wyjątkowa okazja do zdobycia znaczącej pozycji w systemie przesyłowym jednego z najważniejszych surowców dla Europy.
Nieformalny przetarg na słowacki Transpetrol do złudzenia przypomina podobny na litewską rafinerię Możejki w pierwszym półroczu. Wtedy również wystartowała polska firma PKN Orlen i też za jej największych konkurentów uchodziły rosyjskie koncerny (Łukoil i TNK BP). Rząd litewski godząc się na to, by Jukos sprzedał akcje Orlenowi, sam deklarując podobny krok, faktycznie podjął kluczową dla bezpieczeństwa energetycznego kraju decyzję. Władze w Wilnie obawiały się szczególnie zakręcenia kurka z rosyjską ropą dla swojej rafinerii. Mimo to uwierzyły, że zakład może korzystać też z innego surowca. A teraz, choć rosyjski ropociąg do Możejek stoi pusty, rafineria i tak produkuje paliwo, bo ropę dostarczają tankowce - opisuje sytuację "Rz".
Obserwatorzy rynku twierdzą, że PERRN na Słowacji trudno będzie powtórzyć sukces Orlenu na Litwie.
Rosjanie wyciągnęli wnioski z tej lekcji i zrobią wszystko, by wejść do Transpetrolu - mówią rozmówcy "Rz". I dodają, że gdyby w sprawę zaangażowały się polskie władze, bo to w końcu o państwową firmę chodzi, to szanse PERN wzrosłyby. (PAP)