PolskaDrogowy horror w Katowicach

Drogowy horror w Katowicach

Drogowy horror szykuje się w Katowicach. Z wjechaniem do centrum miasta z południa kierowcy będą mieli spore kłopoty. Najlepiej, aby do połowy grudnia omijali ulicę Mikołowską. Dlaczego? Bo dziś wieczorem drogowcy rozpoczynają tu zrywanie nawierzchni. To konieczne, bo Mikołowska nie była remontowana od 20 lat, z wyjątkiem fragmentu między ul. Poniatowskiego a węzłem z autostradą A4, który został zmodernizowany w ubiegłym roku. Teraz remont ma potrwać do połowy grudnia.

Modernizowane mają być dwa długie fragmenty Mikołowskiej: od ul. Słowackiego (czyli od wiaduktu kolejowego tuż przy dworcu PKP) do skrzyżowania z ul. Poniatowskiego i od węzła z autostradą do ul. Ligockiej. Nie wiadomo, ile aut każdego dnia pokonuje tę jedną z bardziej ruchliwych ulic w Katowicach. Wiadomo, że samych autobusów przegubowych codziennie jeździ tu... 720. A to oznacza, że przewożą ok. 30 tys. pasażerów.

Co się będzie działo na Mikołowskiej? Drogowcy zamierzają wymienić ponad 20-letnią nawierzchnię oraz zarwane studzienki kanalizacyjne. Oficjalnie prace mają potrwać 40 dni - drogowcy obiecują jednak, iż dzięki zastosowaniu najnowocześniejszych typów frezarek i prowadzeniu robót na trzy zmiany uda im się skrócić ten czas o połowę. - Jesteśmy jednak w dużej mierze zależni od pogody. Przy intensywnych opadach deszczu na pewno nie uda się zakończyć prac w ciągu 20 dni. Chcemy przede wszystkim skoncentrować się na pracach w rejonie wiaduktu. Tam może być naprawdę wąskie gardło - zapowiada Marek Adamczyk, główny inżynier Miejskiego Zakładu Ulic i Mostów w Katowicach. Przy okazji apeluje do kierowców o to, aby nie parkowali na ulicy i prosi mieszkańców pobliskich kamienic o... wyrozumiałość. - Nie ma co ukrywać. Będzie hałas - przyznaje Adamczyk.

Hałas będzie i w dzień, i w nocy, bo prace mają być prowadzone przez całą dobę. Nie ma mowy o wyłączeniu ulicy z ruchu na czas remontu. Kierowcy przez cały czas mają mieć do dyspozycji po jednym pasie ruchu w każdą stronę. Ale jak będziemy jeździć Mikołowską przez najbliższe tygodnie, do końca nie wiadomo. Organizacja ruchu może się tu zmieniać każdego dnia, a objazdy trwać np. pół dnia.

Po staremu mają Mikołowską jeździć autobusy komunikacji miejskiej. Rozkłady jazdy nie zmienią się. - Apelowaliśmy do kierowców, by starali pilnować się rozkładu jazdy, choć wiemy, że w tej sytuacji może to być trudne - przyznaje Alodia Ostroch, rzeczniczka KZK GOP. Średnio co dwie minuty Mikołowską przejeżdża autobus.

Kierowcy nie mają wyjścia: będą tkwić w korkach. Co można im poradzić? Jedynie to, aby przez najbliższe tygodnie w ogóle zrezygnować z przejeżdżania Mikołowską. Ci, którzy jadą do centrum z Ligoty mogą przesiąść się do pociągu. - Do centrum dojedzie się w 8-9 minut, a pociągi jeżdżą co 15-20 minut - radzi internauta Heniek na forum gkw.katowice.pl - Słyszałem, że już w grudniu częściej będą kursować pociągi z Mikołowa - dodaje inny internauta.

Kierowcy z Piotrowic czy Ligoty zamiast Mikołowską mogą próbować jeździć również zatłoczoną ul. Kościuszki. Albo wjechać na autostradę A4 w Załęskiej Hałdzie i zjechać w zakorkowaną ul. Francuską, którą przejazd jest i tak utrudniony z powodu remontu, który trwa na Warszawskiej. Można też próbować omijać centrum, zjeżdżając na autostradę na węźle Mikołowska i wyjeżdżając z niej w ul. Bocheńskiego, a potem w Chorzowską. Ale tak naprawdę nie ma sensownego objazdu tego fragmentu śródmieścia. I możemy być pewni, że po remoncie Mikołowskiej korki nie znikną, bo w mieście potrzebna jest nowa droga, łącząca centrum z autostradą. - Albo szybki tramwaj Podlesie-Piotrowice-Kijowska-Grundmanna-Słoneczna - ocenia internauta Bobtrebor.

Polecamy w wydaniu internetowym: Śląskie coraz bardziej atrakcyjne dla turystów

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)