Dranie w mundurach
Dwaj policjanci na służbie mieli porwać z ulicy, wywieźć radiowozem do lasu i zgwałcić 19-letnią dziewczynę. Potem zagrozili, że jeżeli komuś o tym opowie, to ją zniszczą - pisze "Gazeta Wyborcza".
06.09.2003 | aktual.: 06.09.2003 07:42
Potwierdzam, że dwaj funkcjonariusze z komendy w Tychach są podejrzani o gwałt zbiorowy. Jednak ze względu na drastyczny charakter sprawy nie informujemy o szczegółach - powiedział "GW" Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która nadzoruje śledztwo.
Z informacji "GW" wynika, że tragedia wydarzyła się w nocy 26 maja. 19-letnia Beata z Tychów wracała od koleżanki, u której przepisywała szkolne zeszyty. Na al. Bielskiej, kilkadziesiąt metrów od budynku Komendy Powiatowej Policji, drogę zajechał jej oznakowany policyjny volkswagen transporter. W środku siedziało dwóch umundurowanych funkcjonariuszy, którzy zaczęli ją wypytywać, od kogo i dokąd idzie. "Jesteś pijana, zabieramy cię na izbę wytrzeźwień" - stwierdzili i zaczęli ciągnąć dziewczynę w stronę auta.
Policjanci zamiast na izbę wytrzeźwień pojechali na stację benzynową, gdzie prawdopodobnie kupili prezerwatywy. Potem wywieźli Beatę zamkniętą z tyłu radiowozu do lasu w pobliżu Kobióra. Tam mieli ją zgwałcić. Nie zważali na to, że dziewczyna ma okres.