Dramat na Białorusi
(RadioZet)
Szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys zasłabła i trafiła do szpitala w Grodnie. Po zastrzykach wróciła do siedziby Związku, ale nie czuje się dobrze. Wcześniej, przed północą do jej mieszkania próbowała wtargnąć białoruska milicja.
27.07.2005 | aktual.: 27.07.2005 10:10
Funkcjonariusze twierdzili, że mają dla niej wezwanie na przesłuchanie w prokuraturze. Gdy Borys odmówiła, zagrozili wyważeniem drzwi. Zdesperowana kobieta postraszyła funkcjonariuszy, że powiadomi o najściu polskie media. Na szczęście to poskutkowało – milicjanci zrezygnowali z wejścia i odeszli.
To nie pierwsza próba zastraszenia nie uznawanej przez białoruskie władze prezes Związku Polaków na Białorusi. Andżelika Borys dostała wezwanie na dwa zaplanowane na dziś przesłuchania. Z kolei we wtorek wieczorem w miasteczku Szczuczyn, niedaleko Grodna, milicja zatrzymała trzech działaczy Związku, w tym wiceprezesa tej organizacji. Kilka godzin wcześniej władze w Mińsku poinformowały o wydaleniu kolejnego polskiego dyplomaty - Andrzeja Olborskiego. Ma to być reakcja na poniedziałkową decyzję polskiego MSZ o wydaleniu z Warszawy białoruskiego dyplomaty.
Dziś na Białorusi część działaczy związku Polaków w tym kraju, podporządkowana prezydentowi Łukaszence, będzie próbowała odzyskać władze w organizacji. W Szczuczynie ma się zebrać tzw. stara Rada Naczelna Związku, by zgodnie z instrukcją Ministerstwa Sprawiedliwości Białorusi, wyznaczyć datę powtórnego zjazdu.