Dożywocie dla zabójców nastolatek?
Dożywotniego więzienia domagał się w
Sądzie Okręgowym we Wrocławiu prokurator dla dwóch mężczyzn i
jednej kobiety, oskarżonych o zabicie w wyjątkowo brutalny sposób
dwóch nastoletnich sióstr. Tylko główny oskarżony Sebastian G.
przyznał się do winy w tym procesie poszlakowym.
25.04.2006 | aktual.: 25.04.2006 13:37
Prokurator Jacek Łęcki domagał się jeszcze 12 lat więzienia dla Karoliny L. i Rafała K., oskarżonych o tzw. pomocnictwo psychiczne w zbrodni, czyli bierne towarzyszenie zabójcom: Sebastianowi G., Grzegorzowi A. i Monice S.
Dla Dariusza L., który ukrywał komórkę jednej z sióstr, zażądał 10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Wcześniej sąd skazał dwóch paserów, którzy kupili i ukrywali przedmioty należące do sióstr. Paserzy dobrowolnie poddali się karze i zostali skazani w zawieszeniu na 3 i 4 lata.
Wszyscy oskarżeni, oprócz Sebastiana G., prosili o uniewinnienie. Utrzymywali, że nie było ich na miejscu zbrodni. Grzegorz A., po tym jak wskazał go policji Sebastian G. podczas pierwszego przesłuchania na policji przyznał się do zabójstwa sióstr i wymienił osoby, które feralnego dnia mu towarzyszyły. A. opowiedział też ze szczegółami, jaką kto pełnił rolę w zabójstwie. Później wycofał się z tych wyjaśnień.
Prokurator dowodził, że mimo iż proces jest poszlakowy, to jednak zabójcy pozostawili wiele śladów na miejscu. Ponadto, powoływał się na wcześniejsze wyjaśnienia głównych oskarżonych: Sebastiana G. i Grzegorza A.
Matka dziewczynek, która była obecna na wszystkich rozprawach, domagała się dla zabójców dożywocia. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony w piątek - 28 kwietnia.
Do bulwersującego zabójstwa doszło w kwietniu 2004 r. w mieszkaniu 17-letniej Natalii i jej siostry 13-letniej Moniki Ś. Starsza z sióstr kupowała narkotyki od głównego oskarżonego Sebastiana G., którego feralnego wieczora wpuściła do domu pod nieobecność matki. G. przyszedł ze swoimi znajomymi i z nieznanych przyczyn postanowił zabić Natalię. Monika spała, gdy jej siostra ginęła od ciosów nożem i gdy oprawcy weszli do jej pokoju, aby i ją zabić. Zamordowaną Natalię i konającą Monikę znalazła matka nad ranem, gdy wróciła z pracy. Mimo reanimacji lekarza nie udało się jej uratować.
Sprawcy zadali dziewczynkom liczne ciosy nożem, powodując obrażenia m.in. rany cięte i tłuczone głowy i twarzy oraz szereg innych obrażeń m.in. "rany kłute szyi, w tym rany przecinające żyłę szyjną, która skutkowała zgonem".
We Wrocławiu zabójstwo sióstr bardzo zbulwersowało opinię publiczną, nie tylko ze względu na okrucieństwo morderstwa, ale i znieczulicę, jaką wykazali się sąsiedzi. Słyszeli krzyki, wołanie o pomoc, głuche uderzenia, ale nie zareagowali. Nie wezwali policji. Gdyby wezwali policję, młodszą z sióstr prawdopodobnie udałoby się uratować.