Doszkalanie polityków
Studiują, szlifują języki, ćwiczą szybkie
czytanie. Nie stronią też od nauki bilardu, tenisa i pływania. O
kim mowa? O naszych politykach! - pisze "Metro".
Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany i polityk z ogromnym doświadczeniem, twierdzi, że na tle np. eurodeputowanych z innych krajów nasi politycy nie wypadają wcale najgorzej. -_ Można ogólnie powiedzieć, że nie odstają ani wyglądem, ani poziomem wykształcenia. Ale oczywiście sporo jest do zrobienia. Wielu zna języki, ale nie zawsze na poziomie konwersacyjnym, a tu trzeba przemawiać, dyskutować. Jeśli więc nasi politycy podszkolą się w angielskim czy francuskim, to bardzo dobrze_ - uważa Saryusz-Wolski.
Czego im jeszcze brakuje? Wylicza Marcin Woźniak, specjalista od wizerunku politycznego: - Nie potrafią rozmawiać ze zwykłymi ludźmi. Powinni po prostu uczyć się podstaw międzyludzkiej komunikacji. Tego, jak formułować zdania, żeby ich rozumiano. Poza tym szkolić się w prawie, skoro je tworzą, doskonalić zasady savoir-vivre'u i ich przestrzegać, znać języki, pracować nad wyglądem i kondycją fizyczną. Wtedy będą lepiej wyglądać i lepiej pracować.