- Burmistrz miasta jest jeden w mieście, powinien godnie zarabiać, ma czas pracy nieograniczony, ma bardzo dużą odpowiedzialność osobistą i dlatego półtorej pensji nagrody rocznej nie jest to wcale dużo - tłumaczy May.
Opozycyjni radni są zbulwersowani. Twierdzą, że tak wysokie nagrody to przejaw "swawoli" po nieudanym referendum ws. odwołania władz miasta.
W Urzędzie Miejskim w Giżycku będą wypłacane jeszcze tzw. trzynastki. Grudniowe przychody burmistrza wyniosą więc ok. 36 tys. zł.
Gazeta Giżycka
(apał/acid)