Dopalacze królują nad Bałtykiem
Przebojem tego lata nad Bałtykiem są dopalacze, a wśród nich chaos, diablo i snow power. Władze kurortów są bezradne, pisze "Rzeczpospolita".
31.07.2009 | aktual.: 01.10.2010 12:41
To już kolejna ofensywa przeprowadzona przez producentów i dystrybutorów dopalaczy. Od początku sezonu wakacyjnego na polskim wybrzeżu pojawiło się 50 straganów oferujących legalne środki odurzające, które zawierają związki psychoaktywne. Według części specjalistów są one równie niebezpieczne jak narkotyki.
Władze kurortów tłumaczą, iż zostały wprowadzone w błąd. - Nie możemy usunąć stoisk siłą, obowiązują nas procedury, powiedziała gazecie Agata Haraj, wiceprezes ds. marketingu Uzdrowiska Kołobrzeg. - Zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Zezwolenie na sprzedaż dotyczyło pamiątek i ubrań. -
Sprzedawcy odpierają zarzuty mówiąc, że umowy formułowali bardzo precyzyjnie, spodziewając się prób utrudniania ich działalności. Dodatkowo tłumaczą, iż oferowane przez nich produkty to wyroby kolekcjonerskie.
Włodarze wielu miejscowości wypoczynkowych nie przedłużają umów z handlarzami, Ci i na to znaleźli sposób, przekwalifikowując się na sprzedaż obwoźną. Jak sami mówią nie boją się o swój interes. Jak argumentuje jeden ze sprzedawców dopalaczy -zbyt wielu ludziom zależy na tym, żeby ten biznes się kręcił. -