Dochnal pokonał warszawską skarbówkę
Dyrektor warszawskiej skarbówki został
pokonany w sądzie przez Marka Dochnala. Lobbysta wygrał proces i jedna z jego spółek nie musi płacić
zaległego podatku - pisze "Dziennik"
25.03.2008 | aktual.: 26.03.2008 07:28
Skarb Państwa nie jest tak skuteczny - Dochnal nadal jest winny państwu grubo ponad milion złotych i zajmuje 82. miejsce na liście największych dłużników.
Dochnal wygrał proces o podatki firmy Triton Holding. Na razie to 44 tys. zł za 2001 r. Ale kolejny proces podatkowy za 2003 r. odbędzie się 23 kwietnia. Tym razem walka idzie o 98 tys. zł - zauważa gazeta.
Polecamy:
Jak ustalili inspektorzy, Dochnal stosował proste triki podatkowe, które długo okazywały się skuteczne. Jego firmy zarejestrowane w Polsce wykazywały straty, gdyż wielomilionowe zyski wyprowadzano do rajów podatkowych. Na przykład spółka Larchmont Capital wystawiała faktury za usługi doradcze spółce Sylco z siedzibą na Bahamach. Prezesem i właścicielem Sylco był Dochnal. Doradzał więc sam sobie. Dopiero po aresztowaniu Dochnala jesienią 2004 r. Urząd Kontroli Skarbowej zaczął sprawdzać księgowość w spółkach lobbysty.
Podobny mechanizm występował w innych spółkach lobbysty, w tym w Triton Holding. Dziś próżno szukać tej spółki w Warszawie. "Wartość środków trwałych - 0 zł, stan konta w banku Millennium: 55 gr" - taki stan finansów Triton Holding przedstawił sądowi jej prezes Konrad Kaczmarczyk.
Korespondencji wysyłanej na adres Bagatela 14 w Warszawie nikt nie odbiera. Pod tym adresem zarejestrowanych jest aż dziesięć firm powiązanych z Dochnalem. W dawnych biurach lobbysty urzęduje dziś Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego.
Jak to więc się stało, że dyrektor warszawskiej skarbówki został pokonany w wojewódzkim sądzie administracyjnym przez lobbystę? Zdecydowały względy proceduralne i pewna niefrasobliwość urzędników warszawskiej skarbówki.
Dochnal i jego najbliższy współpracownik Krzysztof Popenda pytani o podejrzane faktury Triton Holding twierdzili, że niczego nie pamiętają. Głównego księgowego spółki nawet nie przesłuchano. Teraz sąd uznał, że jest to poważne uchybienie i złamanie ordynacji podatkowej, a więc nie można żądać od firmy podatku. (PAP)