Do trzech ministrów sztuka

Minister skarbu Piotr Czyżewski przez wiele tygodni zapowiadał odwołanie Zdzisława Montkiewicza z funkcji prezesa PZU. Zrobił to, gdy wszyscy zaczynali wątpić, czy to
możliwe - komentuje w "Gazecie Wyborczej" Dominika Wielowieyska.

29.05.2003 | aktual.: 29.05.2003 09:28

Dlaczego zmiana w PZU musiała trwać tak długo? To - zdaniem publicystki - oczywiste. PZU jest spółką niezmiernie bogatą i pozostającą wciąż pod kontrolą państwa. Każdy, kto zasiądzie w fotelu prezesa, zyskuje władzę nad wielkimi pieniędzmi. Równie oczywiste jest, że kandydat musiał mieć akceptację premiera Leszka Millera. Ministrowie z SLD głośno mówili, że pieniądze PZU powinny służyć polskiej gospodarce i powinny być inwestowane tam, gdzie zażyczy sobie tego rząd.

Pamiętając o sprawie Grzegorza Wieczerzaka, byłego prezesa PZU Życie, gazeta dokładnie przyglądała się działaniom Montkiewicza. Wątpliwości budziło, że był poza kontrolą Ministerstwa Skarbu, a jednocześnie miał opinię silnie wspieranej przez premiera - stwierdza Wielowieyska. Od początku urzędowania Montkiewicz wchodził w kolejne gwałtowne konflikty: po kolei ze wszystkimi trzema ministrami skarbu, z inwestorem zagranicznym Eureko, z edytorem Ernst & Young, z dziennikarzami. Taka polityka na pewno nie służyła interesom państwowej spółki - uważa autorka komentarza. (an)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)