Dar zmarłej
"Praktycznie z dnia na dzień okazało się, że
mam takie długi, których chyba nigdy w życiu nie będę w stanie
spłacić" - powiedziała "Nowościom" Agnieszka Wiśniewska,
mieszkanka Torunia.
"Zarabiam tysiąc złotych miesięcznie, a łączna wysokość rat, które powinnam spłacać do różnych banków, to dwa i pół tysiąca. Tak urządziła mnie własna ciotka".
Agnieszka Wiśniewska nie jest jedyną ofiarą działalności 62-letniej Jadwigi L. Najbliższa rodzina doliczyła się na razie 30 poszkodowanych, którzy - po namowach kobiety - zaciągali kredyty lub żyrowali pożyczki. Sama Jadwiga L. nie żyje od kilku tygodni. Pieniądze i kredytowa dokumentacja zniknęły zaś bez śladu.
Na pogrzebie kobiety tłumnie zjawili się niemal wszyscy wierzyciele.. "To był prawdziwy horror" - mówi Andrzej, syn Jadwigi L. "Gniewne pomruki, docinki, obarczanie nas winą. Ktoś krzyczał, żeby otworzyć trumnę, bo pewnie nakładliśmy tam cegieł. A ja po prostu nie mam pojęcia, gdzie podziały się te pieniądze, co się wydarzyło i o co tu tak właściwie chodzi". (PAP)