Czyja ta sarenka?
Na prywatnej posesji jednego z mieszkańców Płok w powiecie chrzanowskim pojawiła się zdychająca sarna. Właściciel terenu wspólnie z sołtysem zastanawiali się: co w tej sytuacji zrobić.
11.08.2006 | aktual.: 11.08.2006 08:46
Zaalarmowano kolejno: leśniczego, policję, koło łowieckie, powiatowego lekarza weterynarii i SANEPID, ale w piątkowy wieczór, kiedy doszło do zdarzenia, nikt nie kwapił się z pomocą. Zwierzę w końcu zdechło, a nękana telefonami policja wysłała na miejsce patrol, który zapakował sarnie zwłoki do czarnego worka i zawiózł je do policyjnego garażu, gdzie przeleżały jeszcze dwa dni.
Zgłosiła się po nie w końcu firma, z którą Urząd Miasta w Trzebini podpisał umowę na utylizację odpadów zwierzęcych. Firma przyjechała, odebrała zwłoki i… wystawiła policji rachunek. Przekazano go trzebińskiemu magistratowi. – To była sytuacja awaryjna, dlatego policjanci zdecydowali się na takie działanie – zaznacza rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie, Grzegorz Sokolnicki. Kilkugodzinne załatwianie usunięcia sarnich zwłok ocenia jako konflikt kompetencji.