Czy Rywin się wywinie?
We wtorek zaczyna się najgłośniejszy proces w Polsce. Jako świadkowie mogą zeznawać premier, prezydent i ministrowie. "Fakt" rozmawia na temat procesu Rywina z mecenasem Jackiem Kondrackim.
01.12.2003 | aktual.: 01.12.2003 07:21
Fakt: - Jutro początek procesu Lwa Rywina. Ludzie mówią: "sprawa skończy się niczym, a Rywin się wywinie". Czy tak może się stać?
Jacek Kondracki: - Co to znaczy "sprawa skończy się niczym"?
- Że na przykład procesu w ogóle nie będzie, bo dojdzie do "ugody", czyli Rywin sam podda się karze.
- Ugoda wydaje mi się niemożliwa. Musiałby na to przystać i prokurator, i sąd. A to raczej wykluczone.
- Jak Rywin może się bronić? W jednym z wywiadów powiedział, że gdy rozmawiał z Michnikiem o łapówce, był "nachlany". Może adwokaci tak go będą bronić: był pijany, nie wiedział, co mówi?
- To nie jest okoliczność eliminująca odpowiedzialność. A poza tym treść nagrania całkowicie przeczy temu, żeby Rywin nie wiedział, co mówi.
- Adwokaci Rywina mówili, że powołają biegłych, którzy po rozbiorze logiczno-gramatycznym nagranej rozmowy dowiodą, że ich klient nie składał żadnych korupcyjnych propozycji.
- Byłoby absurdem, gdyby biegły miał tłumaczyć sądowi, co znaczy poszczególne zdanie! Biegłych powołuje się wtedy, kiedy trzeba uzyskać specjalną wiedzę, bo sędzia czy prokurator nie są w stanie sami dokonać oceny. Natomiast przebieg rozmowy jest dla prokuratora czy sędziego kwestią całkowicie prostą do dokonania oceny i zrozumienia jej znaczenia!
- Czy adwokaci mogą twierdzić, że nagranie było np. spreparowane?
- Myślę, że to nie wchodzi w grę, bo trzeba byłoby podważyć ekspertyzę taśm, którą wykonano.
- Jak zatem mogą go bronić?
- Obrona jest tu w trudnej sytuacji, bo do tej pory Rywin milczał. Gdyby dowodzić niewinności, coś by ten Rywin musiał mówić. A z drugiej strony jego mówienie jest szalenie ryzykowne. Przewiduję, że Rywin złoży oświadczenie i odmówi udzielania odpowiedzi na pytania albo w ogóle, albo będzie odpowiadał tylko na pytania swoich obrońców.
- Padały takie głosy, że Rywin przemówi na procesie i wyciągnie króliki z kapelusza.
- Jego króliki to mogłyby być co najwyżej osoby, które zasiadłyby z nim na ławie oskarżonych.
- Czy więc wyda wspólników?
- Myślę, że nie. Nic by mu nie pomogło, gdyby teraz zaczął ujawniać wspólników. Mogłoby mu to pomóc, ale wcześniej, w śledztwie. Mógłby wtedy liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary. Teraz już nie.
- Pójdzie do więzienia?
- W świetle tego, co teraz wiemy, może dostać wyrok w zawieszeniu.
- Dla ludzi będzie to oznaczało właśnie tyle, że "się wywinął".
- To prawda, w naszym kraju, gdzie władza jest tak zdemoralizowana, kara w zawieszeniu rzeczywiście nie robi na nikim wrażenia. Istotnie, gdyby taki wyrok zapadł, ludzie się nie dowiedzą, kto był w grupie trzymającej władzę, Rywin będzie na wolności, a społeczeństwo jeszcze bardziej ugruntuje się w przekonaniu, że w Polsce za 17,5 miliona dolarów łapówki nie idzie się do więzienia, ale za 10 tysięcy złotych tak.
Rozmawiała Magdalena Rubaj