Czułe pożegnanie z "Barem"
- Nie mam prawa jazdy. Będę musiała go sprzedać - mówiła Ewelina Ciura. Zwyciężczyni piątej edycji polsatowskiego "Baru" odjechała w sobotę do domu w Zabrzu nowym, czarnym porsche - wartym około 300 tysięcy złotych.
- Denerwowałam się tylko wtedy, gdy pokazywali jak się rozbiera. Poza tym jestem z niej bardzo dumna - stwierdza Zofia Ciura, mama zwyciężczyni "Baru". Ewelina przyznała, że żałuje kilku słów i zachowań. - W tym programie nauczyłam się cierpliwości i dystansu. Teraz chciałabym znaleźć dobrą prace i spokojnie żyć - mówiła zwyciężczyni programu. Nie zdradziła, czy nadal będzie tancerką w jednym z klubów. Teraz jak najszybciej chce sprzedać główną nagrodę. -
Po pierwsze nie mam prawa jazdy. Czas najwyższy, by kupić mieszkanie i wyprowadzić się z domu - planowała dwudziestolatka. W finale "Baru" wygrała z Bartkiem Latawskim. W sobotnim show brali udział wszyscy uczestnicy piątej edycji programu, którzy przez trzy miesiące prowadzili pub we Wrocławiu. Z ulgą odetchnęli fani Michała Wiśniewskiego. Co prawda podczas sobotniego show odbył się ostatni koncert zespołu "Ich Troje", ale po chwili na barowej scenie pojawiła się grupa "Red Head" (Czerwona Głowa).
Poza Wiśniewskim w jej skład wchodzi pięć młodych dziewczyn, które grają na na gitarach, perkusji i klawiszach. Po wyłączeniu w "Barze" kamer i świateł uczestnicy zmierzą się teraz ze światem rzeczywistym. Nie będzie to łatwe zadanie choćby dla Kamila Bulonisa, który wyznał w programie, że jest homoseksualistą. - Muszę zmienić studia. Dowiedziałem się, że pracownicy Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie doszli do wniosku, iż homoseksualista nie może być pedagogiem. - stwierdził. Z kolei Witold Osiasiuk, którego małżeństwo niemal legło w gruzach po tym jak widzowie zobaczyli jego krótką przygodę z Anną Rudzińską, wyjawił jedynie, że ma nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Wszystko wskazuje na to, że piąta edycja "Baru" była ostatnią.
Jarosław Sulikowski