Czołgi sprawiały najwięcej problemów obrońcom Grodna
Bohaterska obrona Grodna przed Armią Czerwoną we wrześniu 1939 r. przeszła do legendy. Do walki z agresorem stanęli cywilni mieszkańcy miasta, wśród nich grodzieńskie Orlęta - harcerze i uczniowie. "Nasz Dziennik" rozmawia o tych wydarzeniach z profesor Eugenią Dyner, uczestniczką obrony Grodna.
17.09.2009 | aktual.: 17.09.2009 01:35
Jak wspomina profesor, która wraz z całą drużyną harcerską została skierowana do koszar wojskowych nr 81, poważnym problemem dla obrońców były braki w uzbrojeniu. - Moim zadaniem było dostarczanie żywności i amunicji oraz butelek z benzyną posterunkom ulokowanym na moście. Mieliśmy bowiem mało granatów - tłumaczy.
Z tego też powodu najwięcej problemów sprawiały obrońcom czołgi, bo sami sowieccy żołnierze prezentowali się marnie. W większości niedbale ubrani, brudni, szli z karabinami na sznurkach. Ale czołgi mieli sprawne. Niestety, Grodna przed Sowietami broniła niemal wyłącznie młodzież oraz kadeci szkoły wojskowej. Regularne polskie wojsko wyruszyło wcześniej z miasta, do walki z Niemcami.