Czekając na Millera

Kim jest dzisiaj Leszek Miller? - na to pytanie usiłuje odpowiedzieć Rafał Kalukin w "Gazecie Wyborczej". Zmarginalizowanym, przegranym politykiem? Cynicznym graczem układającym się po cichu z Samoobroną bądź spiskującym ze swoim byłym ministrem Mariuszem Łapińskim? A może zrelaksowanym człowiekiem uwolnionym od przeciążeń związanych ze sprawowaniem władzy? - wylicza dziennik.

Kuluary sejmowe i tak budują własną mitologię - zaznacza "Gazeta Wyborcza". Leszek Miller traktowany jest w niej jak szara eminencja, która sięga do swych głębokich wpływów, by zagrać na nosie nowym władzom SLD, prezydentowi, nowemu rządowi. - Nie pretenduję do przywództwa - zapewnia Leszek Miller. - Pewna epoka w moim życiu zakończyła się, a co będzie dalej - zobaczymy. Co więc zrobi Leszek Miller?

Dziś jest nowy rząd i nowe nadzieje w SLD na odbicie się od dna. Nie ma żadnego pola dla Millera, na które mógłby wkroczyć. Jeśli jednak dojdzie do jakichś sporów, on na pewno zwietrzy szansę powrotu - mówi anonimowo jeden z posłów SLD. Krzysztof Martens natomiast zaznacza, że Miller ma swoje zasługi i powinien coś znaczyć, choć nie powinien mieć wpływu na sprawy personalne. To mu nie wychodzi - dodaje.

Według Marka Dyducha Miller powinien znaleźć swoje miejsce. Dopiero gdy mu się to uda i sprawdzi się w nowych warunkach, przyjdzie czas na jego rzeczywistą ocenę. Myślę, że za rok będzie osobą ważną w SLD. Czas pracuje na jego korzyść - ocenia Marek Dyduch. (IAR)

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)