Czechy u progu epidemii grypy
W całych Czechach szybko rośnie liczba
zachorowań na grypę, anginę i wirusowe schorzenia górnych dróg
oddechowych. Gwałtowny wzrost liczby chorych sprawił, że w
niektórych aptekach zabrakło leków. Zaopatrzenie w medykamenty po
świątecznej przerwie udało się uzupełnić. Epidemii grypy w całym
kraju oczekuje się w ciągu najbliższych dni.
Wskaźnik 2000 chorych na 100 tys. mieszkańców (granica epidemii) został przekroczony przede wszystkim w północnych i zachodnich Czechach oraz w województwie ołomunieckim. Władze sanitarne zwracają jednak uwagę, że po okresie świąt statystyki są jeszcze niepełne.
W sąsiadujących z Polską północnych Morawach i na czeskim Śląsku odnotowano w ciągu ostatnich dni lawinowy wzrost liczby chorych. W zdecydowanej większości przypadków - jak uspokajają lekarze - chodzi jednak o wzrost liczby chorych na wirusowe zapalenie górnych dróg oddechowych i anginy, a nie na grypę. Nadejścia epidemii tej choroby spodziewać się można w ciągu tygodnia.
Szybko rośnie również liczba chorych (w tym także na grypę) w innym regionie sąsiadującym z Polską - we wschodnich Czechach, gdzie w ostatnią sobotę i niedzielę odnotowano aż czterokrotny wzrost liczby pacjentów. Według przedstawicieli władz sanitarnych tego regionu epidemia wirusowych schorzeń górnych dróg oddechowych poprzedza z reguły wybuch epidemii grypy.
W sąsiadujących z Austrią Czechach południowych wskaźnik zachorowań przekroczył 1400 na 100 tys. osób i wybuchu epidemii grypy również oczekuje się w ciągu tygodnia. Wojewódzki inspektor sanitarny Jan Augustin powiedział, że krytyczny będzie dzień 5 stycznia, kiedy skończą się tegoroczne długie ferie szkolne i okres świątecznych urlopów.
Według Augustina epidemiologom udało się już zidentyfikować wywołujący tegoroczną grypę znany wirus typu "A", przeciwko któremu istnieje sporo leków. Lekarze obawiają się wystąpienia nowego, nieznanego wirusa. "Raz na 15-20 lat pojawia się nowy wariant wirusa, który może wywołać tzw. pandemię, czyli ogólnoświatową epidemię. Po raz ostatni taki nowy wirus pojawił się na przełomie lat 60. i 70. Ryzyko jest więc coraz większe" - powiedział Augustin.