Czarny charakter
Jay‑Z wraca do starych gangsterskich czasów
Miał być triumfalny powrót emerytowanego króla hip‑hopu, były chłodne recenzje i najgorsza sprzedaż w karierze. To przed rokiem, bo niezrażony klapą płyty „Kingdom Come” Jay-Z znów rządzi. Błyskotliwe gry słowem, cięty język, lekka ręka do porywających opowieści z życia wielkiego miasta – wszystkiego, z czego nowojorski raper słynął, a czego zabrakło ostatnim razem, tu mamy aż w nadmiarze. Także wiele kapitalnej muzyki, w większości opartej- na samplach z mistrzów soulu i funku lat 70. Nic w tym dziwnego, skoro klimatem tamtej epoki przesiąknięty jest cały ten album. Inspirowany nowym filmem Ridleya Scotta pod tym samym tytułem „American Gangster” przywołuje historię kariery ówczesnej legendy narkotykowego podziemia Franka Lucasa. Jay‑Z tylko czekał na taki pretekst, bo dzięki barwnemu tematowi sprzed 40 lat może wrócić do wspomnień o czasach, gdy łatwych pieniędzy i szacunku ulicy sam szukał jako drobny diler. Nie tyle ku przestrodze, ile w imię wyśmienitej rozrywki, jaką niesie ze sobą ta filmowa duchem
opowieść o przygodach dwóch superbohaterów czarnej popkultury.
Bartek Winczewski
Jay-Z „American Gangster”, Def Jam, 58’08”, 54 zł