Czarna seria trwa
Trwa zła passa sosnowieckiej służby
zdrowia. Prokuratura oprócz sprawy związanej z dyspozytorką
pogotowia, która przez pomyłkę nie wysłała do
śmiertelnie chorego człowieka karetki, bada także okoliczności
zgonu pacjentki, którą wypisano ze szpitala - pisze "Dziennik
Zachodni".
28.10.2006 | aktual.: 28.10.2006 01:09
70-letnią mieszkankę Sosnowca, 25 października pogotowie przywiozło do Szpitala Miejskiego nr 1. Kobieta została przebadana przez lekarzy. Cierpiała na cukrzycę. Od lat leczyła się też na serce. Lekarze orzekli, że sosnowiczanka nie wymaga hospitalizacji, więc wypisano ją do domu. Następnego dnia nad ranem kobieta zmarła.
Kobieta źle się poczuła, przewróciła się i rozcięła łuk brwiowy. Wtedy poprosiła sąsiadkę o pomoc. Ta wezwała pogotowie, bo od lat dosyć poważnie chorowała- opowiada Katarzyna Paluch, prokurator rejonowy.
W sosnowieckim pogotowiu sprawę pamiętają bardzo dobrze. Dostaliśmy wezwanie do tej pacjentki około godziny 19. Powodem wezwania był uraz głowy, który powstał w wyniku upadku. W wywiadzie pojawiła się też informacja o cukrzycy. Karetka pojechała natychmiast i przewieziono tę panią do szpitala. Co się działo później nie wiemy, ale w piątek rano, znów otrzymaliśmy wezwanie do tej samej osoby. Tym razem chodziło już jednak niestety o stwierdzenie zgonu- wspomina Marek Jeremicz, dyrektor sosnowieckiego pogotowia.
Dyrektor Szpitala Miejskiego nr 1, gdzie trafiła chora kobieta, sprawę komentuje bardzo niechętnie, zasłaniając się tajemnicą lekarską.
Dyrektor twierdzi, że nie wie nic o tym, że sprawą interesuje się prokuratura. Być może to po prostu zbieżność nazwisk- próbuje wyjaśniać sytuację zdezorientowany dyrektor. (PAP)