Czarna lista lekarzy
Pacjenci czują się bezradni wobec błędów w sztuce lekarskiej, więc tworzą internetową czarną listę.
Lekarze są z kolei bezradni wobec pomówień internautów - pisze "Życie Warszawy".
Dziennik informuje, że na http://mx.geocities.com/operacja2000/Czarna-Lista-Lekarzy.htm
(niestety z przyczyn niezależnych od redakcji WP adres przestał istnieć, przyp. redakcji)
są dane osobowe oraz miejsca pracy lekarzy, którzy mieli popełnić błędy w leczeniu. Na stronie napisano, że "Czarną Listę Lekarzy podobnie jak Stowarzyszenie Pacjentów Primum non Nocere założył Pan Adam Sandauer". Ten znany działacz walczący o prawa pacjenta przyznaje, że w lutym 2001 roku to on dokonał pierwszego wpisu.
Sandauer tłumaczy "ŻW", że wtedy uważał listę za dobry pomysł. Teraz ma wątpliwości. Dodaje, że i tak utracił kontrolę nad tym, co się teraz na liście pojawia i nie ma żadnego kontaktu z osobą, która ją prowadzi.
"ŻW" udało się skontaktować z samym twórcą strony. Nie ujawnił swojego nazwiska. Listę założył "by zaszkodzić swoim prześladowcom". Zaznacza, że wpisów jest ponad 200. Ujawnia, że korzysta z meksykańskiego serwera. To utrudnia ściganie go.
Rzecznik Praw Obywatelskich skierował do ministra sprawiedliwości doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. - Wielokrotnie ponawialiśmy wystąpienia. W końcu zostaliśmy zawiadomieni, że postępowanie w tej sprawie pozostaje zawieszone - ujawnia Tomasz Gellert z biura RPO.
Z listą próbuje też walczyć prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł. W ostatnim piśmie do ministra sprawiedliwości Andrzeja Kalwasa przypomniał, że "w sprawie internetowych praktyk zniesławiania lekarzy" zwracał się już do niego 22 czerwca.
- Odpowiedź prokuratora krajowego Karola Napierskiego z lipca nie wniosła nic do sprawy. Upływają lata, a resort nie potrafi zapewnić ochrony przed pomówieniami - ubolewa Wojciech Rudnicki, radca prawny Naczelnej Izby Lekarskiej.
Ministerstwo broni się, że procedura karna uniemożliwia ustalenie danych osobowych osób, które zamieściły w Internecie informacje o lekarzach. Nie zgadza się z tym jednak Ewa Kulesza, generalny inspektor ochrony danych osobowych. Ludzie, którzy dopisują lekarzy na czarną listę, mówią zgodnie "ŻW", że medycy bronią się nawzajem i gdyby nie lista, pozostawaliby kompletnie bezkarni.