Czarek Mończyk wraca do gry
Trzy lata temu Polska śledziła w TVP dokument w odcinkach o seks-biznesie Czarka Mończyka. Serial oprotestowali strażnicy moralności. Ale biznes się kręci, w łódzkiej agencji Mończyka wciąż spełniają się marzenia.
23.08.2006 | aktual.: 21.01.2014 12:43
Adres na łódzkim osiedlu taksówkarz ma zaznaczony flamastrem na podręcznej mapie. Wieczorami, gdy dziewczyna staje przy rurce w dużym pokoju bez zasłon, w oknach naprzeciw, oknach tych wszystkich szarych ludzi, którzy ubierają się w ciuchy z lumpeksu, gasną światła.
Te okna są dla dziewczyny pierwszym testem. Dziewczyna z ogłoszenia rozbiera się i tańczy. Z zimną rurką ustawioną w środku pokoju można robić magiczne rzeczy, owinąć się, polizać... Czarek Mończyk siada na łóżku przykrytym owczą wełną i patrzy, raz na nią, raz na okna. Im bardziej luźny klimat w rodzinie dziewczyny, tym krócej trwa zażenowanie.
Gdy trzy lata temu w TVP puszczono telenowelę dokumentalną „Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym”, facet w krótkich spodenkach mówił do dziewczyn z polskich wiosek zabitych dechą językiem gazetowej magii – modeling, wernisaż, stylizacja. Oglądalność przebiła nawet Małysza.
Andrzej Fidyk, redaktor „Ballady o lekkim zabarwieniu erotycznym” autorstwa Ireny i Jerzego Morawskich, mówi: – To nie był serial o Mończyku. To był film o społecznym podłożu tego, że te dziewczyny z prowincji muszą się brać za tak prymitywną robotę. O tym, dlaczego muszą.
2004 r.: sprawa Mończyka trafia do V Komisariatu Policji w Łodzi. Zapisano: pozbawienie wolności pewnej pani. Umorzona. Na wniosek pani.
2006 r.: po telefonie z pogotowia o gołej dziewczynie, z której bucha krew, Mończyka i szwagra wywleka z mieszkania brygada antyterrorystyczna. Obaj zwolnieni. Na wniosek dziewczyny.
Trudno nawet zliczyć w komisariatach ilość wezwań do mieszkania w łódzkim bloku. Ale nigdy nie przekroczono granicy. Erotoman to nie morderca. Serial zszedł z ekranu, bo zagotowało się kilku ekspertów od moralności, odbyło się kilka spraw w prokuraturach. I znów w seks-biznesie jest całkiem dobrze.
Mończyk to firma jednoosobowa. Usługi od Miss Łodzi (także Miss Pępka, Stycznia, Marca, Uniwersum) po fikanie w makaronie, na które przychodzą się ślinić wszyscy ci, którzy mają dość płaczu dziecka, żony, wszystkiego. Mończyk sprzedaje dziewczynom z prowincji towar najbardziej deficytowy – nadzieję. Oto i całe społeczne podłoże.
Anna Maj