Ćwiczenia czynią mistrza
Kamila Porczyk zdobyła po raz trzeci tytuł Mistrzyni Świata w Fitness. - Po werdykcie wychyliła kieliszek likieru i zagryzła słodkim batonikiem - opowiadają jej rodzice z Kolonowskiego.
27.10.2003 08:10
Kiedy ogłoszono, że moja córka Kamila została mistrzynią świata, to nawet się niespecjalnie zdziwiłem - mówi Henryk Porczyk. - Jestem już przyzwyczajony do jej medali.
Pan Henryk wraz żoną Janiną i młodszą córką Lucyną pojechali do Warszawy, gdzie odbywały się mistrzostwa, aby kibicować Kamili. - Córka niezwykle się denerwowała. Dzwoniła do mnie w piątek, mówiła, że nerwy ją zżerają i nie może spać po nocach. Musieliśmy być przy niej - mówi Janina Porczyk. Rodzina Kamili mieszka w Kolonowskiem od 8 lat (Porczykowie pochodzą z Kielecczyzny). Sama Kamila rzadko bywa na Opolszczyźnie, ukończyła studia na Akademii Fizycznej w Katowicach i zaczęła pracować w Warszawie w jednym z hoteli jako trenerka fitness.
To był show
Podczas mistrzostw zawodniczki oceniane były w trzech tzw. rundach: piękności (punktowano wygląd i strój), fizycznej (punktowano budowę ciała) oraz kategorii otwartej, w której każda ze startujących dziewczyn prezentowała 1,5-minutowy program fitness.
- Te zawody, firmowane przez Międzynarodową Federację Fitness były zorganizowane jak prawdziwy show. Dla jurorów liczyła się oczywiście najbardziej punktacja związana z proporcjonalną budową ciała i umięśnieniem, a także z umiejętnościami akrobatycznymi zaprezentowanymi podczas pokazu - wyjaśnia Kamila. - Runda urody i pokaz akrobatyczny to wielka gratka dla widowni.
Pupa jak orzeszek
Ścisłe przygotowania do mistrzostw Kamila rozpoczęła pięć miesięcy temu. - Prowadziłam ostry trening aerobowy, stosowałam rygorystyczną dietę - mówi mistrzyni.
Kamila trenowała dwa razy dziennie: rano, jeszcze przed posiłkiem, oraz wieczorem. Każdy taki trening trwał 1,5 godziny i składał się z fragmentów aerobiku, biegu po bieżni lub jazdy rowerkiem. Poza tym, Karolina przez 50 minut dziennie ćwiczyła na siłowni. - Ale z siłownią nigdy nie przesadzam. Fitness to nie kulturystyka - podkreśla.
Mistrzyni ćwiczyła też układ choreograficzny oraz spędziła godziny u krawcowej, która szyła jej kreację na pokaz urody (czerwona obcisła suknia bez ramiączek, z odkrytymi plecami, zdobiona czerwonymi różyczkami). - Nie miałam ani chwili dla siebie, wszystko podporządkowałam mistrzostwom - mówi.
Mistrzyni nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, ile w czasie treningu straciła kilogramów. - W tym sporcie nie liczy się utrata kilogramów, bo tracić można wodę i też chudnąć, ale tylko pozornie - wyjaśnia. - Musiałam zredukować tkankę tłuszczową tak, aby mieć pupę jak orzeszek, płaski brzuch, a skórę jak pergamin, aby widać było każdy mięsień.
Kamila słynie z tego, że na jej pośladkach można podziwiać mięśnie prążkowane, co jest rzadkością zarówno wśród kulturystek, jak i zawodniczek fitness.
Kalafior i czekolada
Najwięcej wysiłku kosztowało mistrzynię utrzymanie właściwej diety: - Nie jadłam w ogóle tłuszczów, zakazane były też owoce, z warzyw jadałam głównie gotowane brokuły i kalafiora... Generalnie trzymałam dietę wysokobiałkową, bo białko to budulec mięśni.
Reżim żywieniowy został przerwany natychmiast po ogłoszeniu wyniku: - Kamila sięgnęła najpierw po kieliszek swego ulubionego malibu, potem po batonik Dove. Obie rzeczy są bardzo słodkie - wspomina ojciec, który zaraz po werdykcie pobiegł za kulisy.
- Potem zjadła jeszcze spory kawałek pizzy - dodaje Janina Porczyk. - Tych batoników to było więcej, nawet bardzo dużo! - uściśla Kamila - Należały mi się.
W Kolonowskiem tęsknią
Rodzice mistrzyni wrócili wczoraj późnym popołudniem do Kolonowskiego, Kamila została w Warszawie. - Bardzo chcemy, aby córka przyjechała do nas, tęsknimy za nią i chcemy się nacieszyć naszą mistrzynią - mówią rodzice Kamili.- Widzieliśmy ją na estradzie, potem za kulisami. Ale wciąż była rozrywana przez media i przyjaciół.
Sama mistrzyni nie ukrywa, że myśli o zawieszeniu kariery sportowej: - Mam już trzy najważniejsze tytuły mistrzowskie, ale jakoś nie spowodowało to wielkiej zmiany w mym życiu. Przed drzwiami nie stoją agenci z dobrymi kontraktami. Tymczasem ja poświęciłam fitnessowi całe życie prywatne, każdą wolną godzinę. Inni w tym czasie poświęcają się rodzinie, dokształcają się. Może i ja powinnam to uczynić - zwierza się Kamila Porczyk.
Ewa Bilicka