Trzeci dzień po śmierci Ojca Świętego, a wciąż czujemy pustkę i trudną do wyrażenia stratę. Widać w nas samych, że dokonała się przemiana. Przechodnie rozmawiają ze sobą i pełni uprzejmości ustępują miejsca w autobusach. Nawet na tych osiedlach, gdzie rządzą chuligani, nie widać agresywnych dresiarzy - podaje gazeta.
"Pierwszy raz to widzę. Czuję, jakby duch Ojca Świętego zamieszkał w każdym z nas" - mówi Ewa Kalinowska (67 l.), emerytka. W ulicznych korkach nie słychać przekleństw. Kierowcy ustępują sobie drogi - podkreśla dziennik.
"Szkoda, że lepsi dla siebie staliśmy się dopiero po odejściu naszego Papieża" - mówi "Faktowi" Adam Kaczor (32 l.), kierowca autobusu. Okulary przeciwsłoneczne, które jeszcze przedwczoraj ukrywały spuchnięte od płaczu oczy, znikają. Młodzi nie wstydzą się łez. To uspokaja. A w milczeniu czujemy się jednością - pisze "Fakt".(PAP)