Come back Oleksego
Premier wielokrotnie zaskakiwał podejmując
decyzje personalne w rządzie. Tak było i tym razem. Zaskoczył
nawet swoich najbliższych współpracowników - pisze "Trybuna".
Wiadomo, że premier zaproponował Oleksemu objęcie teki w MSWiA i funkcji wicepremiera już w poniedziałek, przed swoim spotkaniem z klubem Sojuszu. Zapytany jakich argumentów użył premier, aby go przekonać, Oleksy opowiadał, że szef rządu powiedział, iż "nie jest najlepiej i trzeba zebrać wszystkie siły, które się ma, niezależnie od różnic poglądów" - informuje dziennik.
Zdaniem "Trybuny", Oleksy uchodził dotąd za głównego krytyka Millera w SLD. Niedawno opowiedział się, za rozdzieleniem funkcji szefa rządu i przewodniczącego Sojuszu. Mówiło się, że mierzył na stanowisko szefa SLD. Miller zdecydowanie przeciął jednak dywagacje o możliwości podziału swoich obowiązków. Teraz - jak twierdzą niektórzy - włączając Oleksego do prac w rządzie zneutralizował swojego głównego rywala.
Oleksy zapewnia, że nie porzuci swego krytycyzmu i, że nie został przez nikogo spacyfikowany. "Będę więc krytyczny tak jak dotąd wobec tego, co jest niesprawne, nieskuteczne, złe" - stwierdził.
Oleksy jest bardzo popularny w partii. Po Warszawie krążył niedawno taki dowcip: Józef Oleksy wsiada do taksówki. Taksówkarz pyta: dokąd jedziemy? A Oleksy na to: Wszystko jedno, wszędzie mnie potrzebują - pisze "Trybuna". (PAP)