Co ukrywa Bartłomiej W.?
To, co powie dziś przed sądem Bartłomiej W. (23 l.), może być kluczowe dla całego procesu, w którym Katarzyna W. (23 l.) odpowiada za zabójstwo własnej córeczki Madzi (6 mies.). Czy mąż będzie bronił żony, czy też ją pogrąży? Dziś ma się stawić w sądzie kręgowym w Katowicach
Formalnie wciąż są małżeństwem, choć Bartek nieraz mówił, że chce rozwodu. Pozwu jednak wciąż nie ma. A to pozwoli W., jako osobie najbliższej Katarzynie, uniknąć składania zeznać. Choć to, co wie, jeśli zdecyduje się wyjawić wszystko przed sądem, może być przełomem w całej tej sprawie.
Madzia zginęła w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach. Najpierw matka kłamała, że dziecko zostało uprowadzone, potem przyznała się, że wypadło jej na podłogę, sekcja zwłok niemowlęcia wskazała jeszcze co innego – śmierć przed uduszenie. Jak było naprawdę? Śledczy nie mają wątpliwości, że w rozwikłaniu tajemnicy śmierci Madzi może pomóc Bartek i jego zeznania.
Co on wie? Czy ma jakiś udział w tym, co się stało? Czy przeczuwał, że jego żona zabije córeczkę? A może nawet wiedział, że jeśli to ona dokona zabójstwa, to poniesie mniejszą karę niż on, bo kobieta może bronić się depresją poporodową? Te pytania na pewno powinny paść dziś na sali rozpraw. Bo wątpliwości wciąż jest wiele...
Madzia była dzieckiem nieplanowanym. Według pamiętnika Katarzyny W., Bartek tylko udawał wielką miłość do córki. Katarzyna przedstawia go jako bawidamka i kłamcę, niedojrzałego do roli ojca.
Niewiele osób jest też w stanie zrozumieć wielkoduszność Bartka. Bo on mimo tego, że jego żona już była posądzona o zabójstwo córki i uciekła do Krakowa, gdzie pracowała jako tancerka w erotycznym klubie, nigdy nie powiedział o niej złego słowa!
A może jego miłość naprawdę jest tak wielka, że chce mimo wszystko kryć Katarzynę, bo kobieta nadal nie przyznaje się do winy? Dla wielu wydaje się jednak dziwne to, że ani ona, ani on nie okazywali wielkiej rozpaczy po stracie dziecka. On zorganizował co prawda pogrzeb Madzi, ale już o nagrobek nie zadbał. Do tej pory, ponad rok od pogrzebu, dziecko spoczywa w grobie swoich pradziadków z tabliczką zdjętą z trumny, nie ma nawet nagrobka.
– Nie rozumiem tego chłopaka. Mogłem mu pomów, załatwiłem mu mieszkanie, chciałem dać pracę. Ale postawiłem warunek, że jej nie chcę widzieć. On jednak uparł się, że musi tam być z żoną. Nadal się z nią nie rozwiódł, choć dałem mu pieniądze na opłatę w sądzie. Nie wiem już, o co w tym chodzi – mówi nam Krzysztof Rutkowski (53 l.), któremu W. przyznała się, że "Madzia wyślizgnęła się jej z kocyka"...