Co ma na sumieniu Julia Pitera?
Julia Pitera, minister w kancelarii premiera ds. walki z korupcją, już kilka miesięcy przed ujawnieniem sprawy kontrowersyjnego przetargu na dzierżawcę wyciągu narciarskiego i restauracji w Niedzicy, wiedziała o wątpliwościach związanych z firmą, która przetarg przeprowadzała - wynika z dokumentów, do których dotarła "Rzeczpospolita".
27.11.2009 07:10
Chodzi o Zespół Elektrowni Wodnych w Niedzicy - spółkę należącą do skarbu państwa. Ogłoszony w październiku przetarg, jak podał Internetowy serwis TVP Info, miał nadzorować Lech Janczy, jeden z pracowników ZEW i jednocześnie działacz PO. Zatrudnianie w firmie polityków Platformy, mających m.in. niejasne powiązania biznesowe, wzbudziły niepokój samorządowych działaczy PO.
Już w maju jeden z nich napisał skargę do minister Pitery. I - jak się dowiedziała "Rz" - już w maju, jeszcze przed przetargiem, Pitera poprosiła resort skarbu o wyjaśnienie, jakie są powiązania ludzi pracujących w ZEW z prywatnymi przedsiębiorcami, w tym z Andrzejem Stochem, znajomym Ryszarda Sobiesiaka, jednego z bohaterów afery hazardowej.
Jednak według wiceministra skarbu Jana Burego z PSL, nie było afery czorsztyńsko-nidzickiej. - Była to rozgrywka personalna - twierdzi Bury.