Clintona kłopotliwy braciszek
"Kłopoty to moja specjalność" mógłby powiedzieć Roger Clinton. Kolejna sprawa o wykorzystywanie koneksji dla osobistych korzyści finansowych stała się częścią rozpoczętego wcześniej dochodzenia federalnego przeciwko przyrodniemu bratu Billa Clintona.
Roger Clinton oskarżony jest o przyjęcie łapówki w zamian za obietnice załatwienia dwóch paszportów dyplomatycznych i jednego ułaskawienia prezydenckiego.
Richard Cayce, teksaski biznesmen, poinformował prowadzących dochodzenie, że Roger Clinton i kilku jego partnerów biznesowych z Arkansas obiecało mu załatwienie dwóch paszportów dyplomatycznych, pozwalających na swobodne przekraczanie granicy. Za przysługę mieli otrzymać 30 tys. dolarów.
Poza tym, jak powiedział Cayce, Roger Clinton obiecał mu załatwić dla jednego z przyjaciół 67-letniego Garlanda Lincecuma odsiadującego wyrok w Teksasie za oszustwo - ułaskawienie prezydenckie. Więzień miał za to zapłacić 200 tys. dolarów.
Sprawa miała mieć miejsce w 1998 r. Jak poinformowały w niedzielnym wydaniu "New York Times" i "Los Angeles Times", paszporty nie zostały jednak wydane ani teksaski oszust nie wyszedł z więzienia.
Adwokaci Rogera Clintona zaprzeczyli nowym oskarżeniom. Twierdzą, że ich klient otrzymał honorarium w wysokości 30 tys. dolarów od Cayce'a, który chciał, by brat byłego prezydenta został rzecznikiem tworzonej przez niego organizacji charytatywnej.
Lincecum twierdzi natomiast, że jego brat i matka wyłożyli po 100 tys. dolarów, by mógł on otrzymać ułaskawienie. Powiedział też prowadzącym dochodzenie, że nigdy nie spotkał Rogera Clintona, jednak domniemani jego wspólnicy z firmy C.M.L. powiedzieli mu: "Roger może załatwić wszystko w USA i na świecie przez swego brata". Tymczasem 85-letnia Alberta Lincecum twierdzi, że przekazała te pieniądze na cele charytatywne. (car/pr)
(Nowy Dziennik)