Ciąża albo życie
25-letnia dziewczyna w ciąży zachorowała. Krzyczała z bólu. Lekarze nie zrobili badania, bo mogło spowodować poronienie. W efekcie zmarła i dziewczyna, i dziecko - pisze "Gazeta Wyborcza".
Basia i jej narzeczony Piotr Flis pochodzą z Piły. Ona skończyła prawo, on - ekonomię. Poznali się w pracy, planowali ślub. Gdy Basia zaszła w ciążę, kupili większe mieszkanie. Wtedy zaczęły się problemy. Basię zaczął boleć brzuch. Rozpoznanie pilskich lekarzy: wrzodziejące zapalenie jelita grubego, czyli przewlekła infekcja jelita o nieznanych przyczynach - relacjonuje dziennik.
Dziewczyna trafiła do kliniki gastroenterologii w Poznaniu. - Lekarze cały czas mówili o szansach utrzymania ciąży. O stanie córki niewiele mogłam się dowiedzieć - mówi matka Basi.
Ból był nie do wytrzymania, dziewczyna krzyczała, błagała o środek przeciwbólowy. Dostawała ledwie apap - "ze względu na dobro dziecka". Po trzech tygodniach wypisano ją do domu. Była tam tylko tydzień, zaczął boleć ją odbyt. Diagnoza - ropień. Usunięto go w Poznaniu i po podleczeniu rany Basię wypisano.
Już na drugi dzień ból wrócił, po kobietę przyjechało pogotowie. - W pilskim szpitalu usłyszałam: "Pani córka za bardzo zajmuje się swoim tyłkiem, a za mało ciążą" - mówi matka Basi. Wtedy zmieniła lekarzy. Znalazła Basi miejsce w szpitalu im. Pirogowa Akademii Medycznej w Łodzi. Dziewczyną zajął się dr Jarosław Cywiński, proktolog. Znalazł narastający ropień w okolicach odbytu i przetokę, czyli otwór w ciele, którym ropa wydostawała się na zewnątrz. Matka: - Błagałam go: "Niech pan ratuje moje dziecko, bo jest coraz gorzej. Nikt nie wie, co jej jest. Proszę zrobić badania!".
Lekarz miał zrobić endoskopię (zajrzeć do jelita przez rurkę światłowodową), która niesie ze sobą ryzyko poronienia. W końcu jednak zrezygnował. - Sumienie mi nie pozwala - powiedział.
Kilka dni później przyszło pogorszenie. Basia z wysoką gorączką trafiła na stół operacyjny. Dziecko było już martwe. Wycięto ropień, ale zakażenie objęło już cały organizm, rozpoznano posocznicę zwaną też sepsą. Przez trzy tygodnie na OIOM-ie kobieta przeszła szereg operacji. Bez skutku - zmarła 29 września 2004 r.
W sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczyny śledztwo wszczęła łódzka prokuratura. (PAP)