Chodź do łóżka, maleńka
Dobry glina, dobry ojciec, dobry dziadek – tak mówią o człowieku, który terroryzował rodzinę i ma dzieci z własną córką.
18.08.2006 | aktual.: 18.08.2006 15:28
- Nie ma sprawiedliwości, panie, oj nie ma - Wiesława jest już po czterdziestce i właśnie dowiedziała się, że jej mąż 10 najbliższych lat spędzi za kratkami. Choć jest jeszcze nadzieja:_ - Adwokat, proszę pana, na pewno się odwoła.Jej córka Weronika, ładna, 23-letnia blondynka, jest smutna: _- Był dobrym ojcem- mówi. - Prosiłam sąd, żeby nie był tak surowy. To, że siedział rok do sprawy, jest już dla niego i tak dużą karą i upokorzeniem.
Na kolanach Weroniki baraszkują jej szkraby - 6-letni Grześ i 2,5-letnia Kasia. Tęsknią za ukochanym dziadziusiem, którego zabrali źli panowie w mundurach. Takich samych mundurach, jaki dziadziuś zakładał do pracy. Bo dziadziuś był policjantem, dzielnym, że ho, ho. - Za kilka lat trzeba im będzie powiedzieć, że dziadek jest równocześnie ich tatą- Wiesława gładzi dzieci po głowie. Ale jak powiedzieć dzieciom, że dziadziuś zaczął gwałcić ich mamusię, kiedy była niewiele od nich starsza - miała zaledwie 12 lat?
Szczęście Włodzimierza
Sędzia Mariusz Ulman z nyskiego sądu rejonowego nie miał wątpliwości: za współżycie z córką, z którą ma dwoje dzieci, wymierzył najwyższą dopuszczalną karę - łącznie 10 lat pozbawienia wolności. Skazany, 44-letni Włodzimierz, były policjant Komendy Miejskiej w Opolu, miał i tak szczęście, że aresztowano go 12 sierpnia ubiegłego roku - kilka tygodni później przepisy się zaostrzyły i mógłby dostać pięć lat więcej. To szczęście zawdzięcza Agacie, rezolutnej dwudziestoparolatce spod Opola.
- Poznałam Piotra, młodszego brata Weroniki- opowiada. - Był skryty, zamknięty w sobie, bardzo poważny jak na swoje 19 lat. A dzieci Weroniki to skóra zdjęta z jej ojca, a ich dziadka. Nie dawało mi to spokoju.Agata tak długo wierciła dziurę w brzuchu Piotrowi, aż chłopak się otworzył i opowiedział rodzinną tajemnicę. -_ Szok_- wspomina swoją reakcję. - _Namówiłam go, żeby to zgłosił do prokuratury. Na policję baliśmy się iść, w końcu pan Włodzimierz tam pracował._Prokuratura w Opolu nie przyjęła zgłoszenia. - Odesłali nas do Nysy, tłumacząc, że to właściwy rejon - opowiada Agata. - W Nysie zadziałali od razu. No i w ten właśnie sposób Włodzimierz trafił za kratki brzeskiego aresztu. Dwa dni przed aresztowaniem ostatni raz współżył seksualnie. Z córką.
Jak chłop wypije
Sąd nie udziela o sprawie informacji. Jest delikatna i zbyt świeża. Dziennikarskie śledztwo odsłania zaledwie rąbek gehenny, jaką zgotował swoim najbliższym Włodzimierz. Pobrali się z Wiesławą w 1981 roku w śląskim miasteczku, gdzie zamieszkali. Sześć lat później mieli już trójkę dzieci. Mniej więcej wtedy z Włodzimierza zaczęło wychodzić zwierzę.
- Ale tylko po pijanemu - zastrzega Wiesława. - Przecież to normalne. Chłop jak wypije, to się awanturuje. Widział pan kiedyś innego? Mąż rzucał w nią sprzętami, bił, dusił, miotał po pokoju, wyklinał, straszył, że razem z dziećmi zginą z głodu, jak ich zostawi. W ten sposób zmuszał ją do współżycia. - Jaki to gwałt?- dziwi się Wiesława. - Tylko prokurator tak twierdzi. Dla mnie to było spełnienie obowiązku małżeńskiego. Dzieciom też się obrywało: ręką, kablem, paskiem. Alka tato wyrzucił kiedyś gołego na klatkę schodową, Piotrowi przystawiał do szyi nóż. Ale najgorzej miała Weronika. W 1995 roku tatuś dostrzegł w niej kobietę. Miała wówczas 12 lat.
Dobry glina
Zaczęło się od pieszczot: dotykał córeczkę w intymne miejsce ręką, potem członkiem. W końcu poszedł na całość: dopadł ją w łóżku, zdarł ubranie, przycisnął dwunastolatkę do ściany. Próbowała się bronić, odpychała go, płakała. Ale 33-letni byczek był niewzruszony - żądza okazała się silniejsza niż instynkt ojcowski. Od tej pory sypiał z córką regularnie. Kazał żonie zrobić przemeblowanie - ona spała w jednym pokoju z synami, on w drugim z Weroniką. Współżyli raz, kilka razy w miesiącu. Piotr widział, jak tato gwałci siostrę, ale zastraszony milczał. Wiesława też zaczęła się domyślać. Przyczaiła się za szafą i zobaczyła, jak mąż rozbiera córeczkę i nagi kładzie się na niej. Wściekła się, rzuciła na niego z pięściami. Ale Włodzimierz szybko poradził sobie z oporem i dalej sypiał z Weroniczką w jednym pokoju. Włodzimierz nie lubił prezerwatyw. Preferował stosunki przerywane. To dość zawodna metoda antykoncepcji - w pierwszej klasie szkoły średniej 15-letnia Weronika była w ciąży. Tak się złożyło, że równocześnie
z matką.
Żeby ludzie nie gadali, przeprowadzili się na Opolszczyznę. Kupili dom w wiosce na południu województwa. Weronika urodziła Grzesia. Włodzimierz dostał pracę w Komendzie Miejskiej Policji w Opolu. Koledzy lubili go, przełożeni cenili. Był dobrym gliną.
Numerek w lesie
W 2002 roku Grześ skończył dwa latka, Weronika wyrosła na atrakcyjną dwudziestolatkę, a we Włodzimierzu znowu zabuzowały chucie. Tym razem nie sypiał z córką w domu - miejsce na szybkie numerki (od tyłu, bez pieszczot - wyjawiła Weronika) znalazł w pobliskim lasku, koło którego wracali z zakupów. Po krótkim czasie dziewczyna znowu była w ciąży. Brzuch nie przeszkadzał jednak ojcu - sypiał z nią nadal. Po porodzie też.
Potem pojawiła się w ich rodzinie ta wścibska Agata, która przełamała strach Piotrka - i Włodzimierza aresztowano. Bronił się, zaprzeczał, twierdził, że to wymierzony w niego spisek. Badania DNA wykazały jednak niezbicie - Włodzimierz jest ojcem własnych wnuków. Zza krat spełnił też groźbę, którą terroryzował rodzinę - żona i dzieci zostali bez środków do życia. Czemu? Bo był ich jedynym żywicielem.
Kłopoty zostały
Kiedy przed rokiem dobry glina znalazł się za kratkami, opolska komenda, w której pracował, poczuła się w obowiązku pomóc jego rodzinie: - Napisali pismo, że dadzą zapomogę, jakieś dwa tysiące- wspomina Wiesława. - To był dla nas ratunek, bo nie mieliśmy za co żyć. Ale nie doczekaliśmy się - potem przysłali drugie pismo, że nic nam nie dadzą.
Bardziej litościwy okazał się komendant w Nysie: - Pogadał ze starostą i ten załatwił Weronice roboty publiczne, sprząta u księdza- mówi Wiesława. - Ale ta praca już się kończy. Rodzina uczy się żyć bez Włodzimierza. Nie jest to jednak życie proste. Bez pana i władcy i bez jego pieniędzy. Krzywdy, jakich doznali, odchodzą w niepamięć. Kłopoty zostają. - Już jest lepiej, ale kredytów jeszcze nie pospłacaliśmy- mówi Weronika. - Co zrobić, żyć trzeba.
Ciężko nam bez niego
Sąsiad zza płotu uśmiecha się: - Czy wiedziałem? Panie kochany, cała wioska o tym wiedziała. Czemu nie zgłosiłem na policję? Nie będę się wpieprzał w czyjeś życie. Skoro im samym to nie przeszkadzało, to co mnie do tego?!Weronika mieszka dziś z narzeczonym - Darkiem. Dzieci zaczynają mówić do niego tato. - Jako mężczyzna mam żal do teścia, że sypiał z Weroniką, bo jak można coś takiego córce zrobić - mówi. - Ale poza tym był dobrym człowiekiem. Brał dzieci do zoo, kupował im różne rzeczy. Jak przyjeżdżałem do Weroniki, zapraszał na grilla, graliśmy w karty. Nie wiedziałem, że ją molestował.
- Ale jak się Darek pojawił, to już jakby mniej- zaznacza Weronika. - Napisałam do sądu prośbę o jak najmniejszy wymiar kary dla taty. To dobry człowiek, bez niego ciężko nam finansowo i duchowo. Jaka kara byłaby sprawiedliwa? Myślę, że najwyżej pięć, sześć lat. Wiesława jest zła na sąd i biegłych: - Ludzie gorsze rzeczy robią i takich surowych wyroków nie dostają. Uwzięli się na niego. Seksuolog od razu powiedział, że on się nie poprawi. A przecież jak go zamknęli, to płakał. Pierwszy raz w życiu widziałam, jak mu łzy lecą.
PS. Imiona bohaterów zostały zmienione.
Michał Lewandowski